Kuzaj: lubię rajd Argentyny
Leszek Kuzaj, rajdowy mistrz Polski, bezpośrednio po rajdzie Elmot w Świdnicy odleciał do Cordoby, gdzie w czwartek wieczorem rozpoczyna się Rajd Argentyny, eliminacja mistrzostw świata. Czołowy polski kierowca podkreśla, że jest to wyjątkowo trudna technicznie impreza, ale bardzo przez niego lubiana.
"Lubię ten rajd, nie tylko dlatego, że zajęliśmy tutaj drugie miejsce w klasyfikacji PWRC (samochodów produkcyjnych - PAP) - mówi Kuzaj. - Trudne, techniczne trasy, szybkie oesy przez sierrę i pampasy, zamieniające się w śliskie błoto podczas opadów, oraz wąskie, kręte i kamieniste w górach, stanowią duże wyzwanie nie tylko dla zawodników, ale także dla samochodów i serwisów".
Plan podróży polskiej załogi Leszek Kuzaj, Jarosław Baran do Argentyny był bardzo napięty, bowiem Rajd Elmot kończył się w sobotę, a już w poniedziałek przewidziano zapoznanie z trasą w Argentynie. "Było to bardzo duże wyzwanie, bo musieliśmy odlecieć z Wrocławia praktycznie godzinę po planowanej mecie Rajdu Elmot na rynku w Świdnicy" - wspomina podróż Kuzaj.
Po zapoznaniu się z trasą zawodnicy znów ruszyli w podróż, do Buenos Aires. "W czwartek zawodnicy i samochody muszą się znaleźć 750 km dalej, tylko po to, aby w Buenos Aires, na River Plate Estadio Monumental, rozegrać superoes. Transport zorganizowany jest trzema samolotami, natomiast serwis i samochody mają przemieszczać się przy pomocy jakichś transporterów drogowych czy kolejowych. Jest to ogromne przedsięwzięcie logistyczne, tym bardziej, że w piątek rano starujemy już z Carlos Paz" - wyjaśnił polski kierowca.
W piątek, podczas pierwszego etapu, załogi rozegrają osiem odcinków specjalnych o łącznej długości 127 kilometrów. Pierwszy dzień rajdu zakończy liczący 2,4 km superoes na Estadio Cordoba. Leszek Kuzaj z Jarosławem Baranem starują samochodem Subaru Impreza w klasyfikacji PWRC, przeznaczonej dla samochodów produkcyjnych, do której zgłosiły się 23 załogi.