Kursy na prawo jazdy podrożeją – znamy stawki. To nadal za mało?
Na początku 2017 roku niektóre ośrodki nauki jazdy zapowiedziały wzrost cen kursów. Jest to związane między innymi z podwyższeniem płacy minimalnej. Okazuje się, że sytuacja nie jest tak prosta, jak początkowo można było zakładać i w praktyce ceny powinny wzrosnąć jeszcze bardziej – mowa tu o kwotach znacznie odbiegających od obecnych cen.
Zgodnie z nowymi przepisami, płaca minimalna w Polsce od 1 stycznia 2017 roku wynosi 2000 zł brutto. To stawka wyższa o 150 zł od poprzedniej. Będzie to oczywiście miało szeroki wpływ na różne grupy zawodowe i ceny usług. Dla przyszłych kierowców najbardziej istotne jest to, że wraz ze wzrostem płacy minimalnej, podskoczą także ceny kursów na prawo jazdy. Kilka z warszawskich ośrodków wskazuje na kwoty 200-300 zł. Aktualnie kurs na prawo jazdy kategorii B kosztuje ok. 1400 zł.
Co ciekawe, jeden z przedstawicieli ośrodków, z którymi rozmawiałem, stwierdził, że to chwilowy, medialny szum i ceny nie wzrosną. Nie należy więc zakładać, że większe ceny szkoleń to reguła na rok 2017. W większości jednak podwyżek można się spodziewać i może to być dopiero początek.
- Coraz trudniej o wykwalifikowanego, dobrego instruktora – mówi Grzegorz Polakowski z warszawskiej szkoły Smile. - Nikt nie bierze tego pod uwagę – codziennie narażamy życie(…) Każdemu, kto uważa, że jest inaczej, proponuję, żeby pojeździł z instruktorem przez dwa dni jako pasażer, na tylnej kanapie. Przekona się, jak jeżdżą różni kursanci, ci początkujący, i ci, którzy kurs już kończą.
Dodaje, że to stresująca praca – odpowiada się za bezpieczeństwo kursanta, bezpieczeństwo innych ludzi wokół oraz auto.
Praca instruktora wymaga też poświęcenia dużej ilości czasu. Kursanci oczekują elastyczności – jedni wolą jeździć rano, inni po pracy czy szkole, jeszcze innym bardziej odpowiadają
weekendy, w tym nawet niedziele. W praktyce przez większą część roku instruktorzy pracują 12 godzin dziennie 6 dni w tygodniu. W trakcie zimy następuje przestój. Przez 3-4 miesiące w roku pracy jest z kolei bardzo mało.
W praktyce koszt wyszkolenia kursanta jest tak duży, że przy obecnych cenach instruktorzy zarabiają bardzo mało i nawet gdyby płaca minimalna nie wzrosła, podwyżki cen byłyby konieczne. Obecnie ośrodki szukają cięć w kosztach, żeby być w stanie utrzymać się na rynku i zapewnić w miarę dobrą płacę instruktorom. Na liście cięć są między innymi szkolenia z pierwszej pomocy. Firmy, które prowadzą tego typu kursy wysokiej klasy, pobierają takie opłaty, że ośrodków nie stać na ich wynajęcie. Dlatego ostatecznie ich poziom jest niski. Ośrodki łączą się też, by wynajmować wspólne sale.
Ile powinien kosztować kurs, żeby był przeprowadzony dobrze, a instruktor dostał wynagrodzenie proporcjonalne do pracy, którą wykonuje? Od jednego z naszych rozmówców padła konkretna kwota – minimum 2000 zł, a żeby zapewnić najlepszą jakość – 2500 zł. W tym momencie jednak nikt nie pozwoli sobie na aż takie podwyżki, bo kursanci zwyczajnie poszliby tam, gdzie byłoby taniej.
Już teraz firmy, które kursy organizują np. przez jeden sezon i potem znikają z rynku, stanowią spory problem przez swoje bardzo niskie ceny. Przedstawiciele dużych ośrodków zastanawiają się, jak to możliwe, że kursy kosztują w tego typu firmach tyle, ile standardowo stanowi sam koszt przeszkolenia jednego kursanta, bez wliczania amortyzacji samochodu czy jego serwisowania.
Według Grzegorza Polakowskiego obecne ceny stanowią spory problem, przekładający się na jakość szkoleń. Od 2013 roku wykwalifikowani instruktorzy uciekają z branży, bo po stawkach, które mogą zaproponować ośrodki, mogą oni znaleźć znacznie prostszą pracę na podobnych lub lepszych warunkach.
Niewykluczone więc, że kursantów czekają jeszcze dalsze podwyżki. Czy to źle? Jeśli przełoży się to na lepszą jakość szkoleń, jednorazowa opłata faktycznie powinna być stosowna do poziomu, który zagwarantuje przygotowanie młodych kierowców o lepszych umiejętnościach niż obecnie.