Trwa ładowanie...
d4fdsj6
18-03-2014 11:39

Kupujemy wiekowe auto z drugiej ręki

d4fdsj6
d4fdsj6

Jeśli mówimy o zakupie samochodu, motoryzacyjna społeczność jest wyraźnie podzielona. Jednym z najważniejszych kryteriów jest wiek interesującego nas auta. Niektórzy kupują tylko nowe samochody, obowiązkowo nowości rynkowe, naszpikowane technologicznymi ciekawostkami. Większość stanowią jednak ci, którzy z przyczyn czysto finansowych, a czasami za sprawą pasji, poszukują wiekowych samochodów do dalszej eksploatacji.

Niezależnie od przyczyn, skłaniających nas do poznania „muzealnych” zasobów rynku wtórnego, koniecznie przed oględzinami musimy uzbroić się nie tylko w narzędzia. Równie ważna jest wiedza na temat poszukiwanego modelu, znajomość wszystkich jego bolączek, skrupulatnie wychwytywanych przez lata użytkowania.

Kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat eksploatacji zawsze pozostawia wyraźny ślad na technicznej kondycji samochodu. Poważnie podchodząc do idei kupna przynajmniej pełnoletniego pojazdu, nie możemy się nastawiać, że w mgnieniu oka znajdziemy perfekcyjnie zachowany, garażowany przez jednego właściciela, a co więcej, serwisowany w ASO pojazd. Owszem, branżowe media co jakiś czas donoszą o takowych znaleziskach, wycenianych na astronomiczne kwoty. Skupmy się jednak na realnych przypadkach, samochodach, które przez lata służyły swoim właścicielom. W przypadku starych aut, największym problemem, a zarazem wyzwaniem jest korozja nadwozia, mająca różne genezy.

Warto wspomnieć, że kilkadziesiąt lat temu producenci nie stosowali na masową skalę solidnych zabezpieczeń antykorozyjnych. Poza naturalnie postępującym procesem pojawiania się rdzy, trzeba pamiętać jeszcze o możliwych przebytych naprawach blacharskich, o które nietrudno po tak długim czasie, spędzonym na drogach. Przystępując do oględzin, w pierwszej kolejności sprawdźmy newralgiczne punkty danego modelu. Miejsca, w których najczęściej pojawia się rudy nalot. Progi, podłużnice, podłoga czy panele karoserii z błotnikami i dolnymi partiami drzwi na czele, najczęściej wymagają rychłej interwencji chirurgicznej. Warto uprzednio przeczesać rynek części zamiennych w poszukiwaniu reperaturek. Jeśli ich nie znajdziemy, pozostaje już tylko zmuszenie blacharza do twórczej i kosztownej pracy.

(fot. WP.PL)
Źródło: (fot. WP.PL)

Rdza może się kryć także pod uszczelkami i listwami ozdobnymi, utrudniającymi odpływ wilgoci. Wielu kierowców, widząc świeżo polakierowany samochód, niemal od razu rezygnuje z zakupu. W przypadku weteranów szos taki zabieg wcale nie oznacza dyskwalifikacji, wszystko zależy od profesjonalizmu (lub jego braku) z jakim została wykonana naprawa.

d4fdsj6

Jeśli kupujemy stary samochód z uwagi na pasję, przyjrzyjmy się bacznie jego galanterii. Chromowane listwy, obwódki i zaślepki stanowią ogromną wartość całego auta, zwłaszcza przy ewentualnej sprzedaży. Niestety, wiele z tych delikatnych dodatków dziś uchodzi za towar deficytowy, rozchwytywany przez rzesze miłośników modelu. Zdaniem znawców zabytkowej motoryzacji, niejednokrotnie lepiej kupić egzemplarz kompletny, lecz nadający się do renowacji chromów, niż szukać ich miesiącami na zagranicznych portalach aukcyjnych.

(fot. WP.PL)
Źródło: (fot. WP.PL)

Podobnie sprawa wygląda z wnętrzem pojazdu. W tej chwili standard wyposażenia schodzi na dalszy plan, ustępując wnikliwej kontroli oryginalności i kompletności wszystkich zaślepek, plastików i tym podobnych, nieosiągalnych skarbów. O ile wysiedziane, czy o zgrozo, przedarte fotele bez problemu możemy oddać do naprawy u tapicera, o tyle wspomnianych braków nie uzupełnimy tak łatwo. Inną przypadłością starych samochodów są przeróżne elektryczne i mechaniczne chochliki, irytujące właściciela. Nie działające radio, głośniki, bądź kapryśna elektryka. To wszystko nakładem własnej pracy, lub pracy mechanika da się usunąć.

d4fdsj6

Większość kierowców, przebierających wśród ofert sprzedaży wiekowych samochodów, główną wagę przykłada do stanu mechanicznego, a nie blacharskiego. Wbrew pozorom, dużo mniejszą inwestycją będzie usunięcie kilku chorób silnika, niż reanimacja karoserii. Niemniej, koniecznie sięgnijmy do porad specjalisty i zapoznajmy się z typowymi usterkami, czy też przywarami interesującej nas wersji. Przystępując do sprawdzenia stanu jednostki napędowej i skrzyni biegów, musimy zwrócić uwagę na kilka kluczowych aspektów. Wycieki oleju niesłusznie odstraszają niektórych zmotoryzowanych. Wystarczy uważnie posłuchać doświadczonego mechanika, aby nie bać się „spoconego” bloku silnika - często naturalnego zjawiska w przypadku starych konstrukcji. Zgodnie ze starą maksymą dawnych specjalistów: jeśli olej nie cieknie, znaczy że już go nie ma.

(fot. WP.PL)
Źródło: (fot. WP.PL)

Dymienie, głośna i nierówna praca jednostki wcale nie musi oznaczać zbliżającej się agonii. Równie dobrze winą za taki stan rzeczy obarczyć możemy problemy z aparatem zapłonowym bądź układem zasilania, serwującym niewłaściwy skład mieszanki paliwowo-powietrznej. Podobnie wygląda kwestia skrzyni biegów, w której za kilkaset złotych wymienimy sprzęgło oraz cięgna, przywracając tym samym pierwotny ład. Nieco więcej zachodu wymagać będzie reanimacja szarpiącej skrzyni automatycznej. Dosyć często sprawę rozwiązuje wymiana starego oleju, pełnego zanieczyszczeń, na nowy. W przeciwnym razie staniemy przed trudnym wyborem, kupić używaną część czy inwestować 2-3 tys. zł w kompleksowy remont.

d4fdsj6

Zakup wiekowego samochodu zawsze wiąże się ze sporym ryzykiem i musimy się z nim liczyć. Z pozoru piękny i dobrze zachowany egzemplarz, może okazać się świetnie przygotowanym do sprzedaży złomem, wymagającym kosztownej renowacji. Ogromne rachunki za bieżące naprawy otrzymamy w przypadku wszelkiego rodzaju krótkoseryjnych, unikatowych wersji oraz rzadko spotykanych modeli. Kupując leciwego Jaguara, BMW czy flagowego Mercedesa, nie oczekujmy przystępnych cen części zamiennych i robocizny.

Piotr Mokwiński, moto.wp.pl

mw/sj/sj

d4fdsj6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4fdsj6
Więcej tematów