Kupujemy używaną hybrydę: jakie warunki musi spełnić, aby była bardziej opłacalna od diesla?
Do niedawna kierowca poszukujący oszczędnego samochodu z rynku wtórnego, miał tylko dwa rozwiązania. Zwolennicy fabrycznych, niemodyfikowanych pojazdów z uporem maniaka wertują ogłoszenia w nadziei znalezienia zadbanego egzemplarza z silnikiem wysokoprężnym pod maską. Niskie zużycie oleju napędowego wspierane więcej niż zadowalającą dynamiką, przysłaniają wyraźnie wyższe koszty serwisowania. Skomplikowany osprzęt jednostki napędowej wymaga większych nakładów i zdwojonej troski zarówno w warsztacie, jak i w trakcie codziennego użytkowania.
Drugim niezwykle popularnym sposobem na oszczędności są auta zasilane LPG lub CNG. Przeszło dwukrotnie niższa cena gazowego paliwa każdego roku przyciąga ogromne rzesze kierowców gotowych zainwestować około dwóch tysięcy złotych w instalację gazową. Dotychczas niemal nikt nie brał pod uwagę trzeciego, alternatywnego rozwiązania na wydatne oszczędności. Auta hybrydowe nadal stanowią nikłą część ogólnej sprzedaży, jednak ich liczba systematycznie wzrasta również na rynku wtórnym. Pojawia się więc pytanie, czy zakup używanej hybrydy ma ekonomiczny sens wobec niezwykłej popularności i oszczędności aut z silnikiem Diesla.
Nowe samochody z napędem hybrydowym wciąż kosztują stanowczo zbyt wiele, by przyciągnąć do salonów przeciętnego klienta, który szybciej zdecyduje na samochód kompaktowy z dieslem pod maską. Wyraźnie większa cena argumentowana zastosowaną technologią po kilku latach użytkowania nie wpływa utratę wartości. Oznacza to, że bez trudu znajdziemy na rynku wtórnym hybrydę w stosunkowo przystępnej cenie. W przeważającej większości głównym elementem napędowego systemu jest silnik benzynowy, jedynie wspomagany przez jeden bądź dwa elektryczne.
Tuż po uruchomieniu auta nie słychać dosłownie nic, bowiem początkowy dystans pokonujemy zużywając zgromadzoną w akumulatorach energię elektryczną. Po jej wykorzystaniu do pracy wkracza jednostka spalinowa odpowiedzialna także za doładowywanie baterii. Również hamując odzyskujemy energię wykorzystując generator prądu, dzięki czemu eksploatacyjne zużycie klocków i tarcz hamulcowych jest mniejsze. W przeważającej większości pojazdy hybrydowe wyposażane są w bezstopniowe automatyczne przekładnie, zdaniem twórców sprzyjające wydajnej pracy benzynowego silnika.
W efekcie uzyskujemy nietypowe wrażenie podczas jazdy. Przyspieszając słyszymy tylko jednostajną, głośną pracę silnika. Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku droższych modeli autorstwa chociażby BMW czy Mercedesa, gdzie hybrydowa technologia łączona jest z klasycznymi skrzyniami automatycznymi. Jeszcze inne podejście do hybrydowych oszczędności prezentuje koncern PSA, łączący oszczędne z natury silniki wysokoprężne HDI 2,0 163 KM z 37-konnym elektrycznym.
Skupmy się jednak na przeciętnych przedstawicielach ekologicznego nurtu w motoryzacji, takich jak Toyota Prius i Honda Insight. Na rynku obecna jest już trzecia generacja pionierskiego modelu japońskiej marki, cieszącego się dużą popularnością zwłaszcza za oceanem. Spora część używanych hybryd dostępnych na naszym rynku pochodzi właśnie z USA, skąd przypływają także Toyoty Camry Hybrid kuszące atrakcyjną ceną. Oczywiście wśród polskich kierowców nadal panuje przekonanie o awaryjnej przyszłości aut tego typu, a co za tym idzie, drogich i problematycznych napraw. Najwięcej obaw bez wątpienia budzi zestaw akumulatorów, wyceniany w salonach Toyoty na 12-16 tysięcy złotych, w zależności od modelu. Klienci decydujący się na nową hybrydę przywiązują dużo większe starania do utrzymania swego auta w doskonałej kondycji, w ich przypadku nie ma mowy o szaleńczej jeździe czy innych szkodliwych dla
samochodu ekscesach.
Nim rozpoczniemy rozważania nad sensem zakupu używanej hybrydy zamiast diesla, powinniśmy uzmysłowić sobie, w jakich warunkach eksploatujemy samochód. Oszczędna i dynamiczna zarazem strona silników diesla przynosi korzyści głównie w trasie. W mieście natomiast problemy z szybko zapychającym się filtrem cząstek stałych i powolne nabieranie temperatury roboczej, w dłuższej perspektywie zmusi nas do drogiej wizyty w serwisie. Hybrydowe konstrukcje wręcz przeciwnie, w miejskim ruchu czują się najlepiej pokazując użytkownikom jak należy oszczędzać paliwo. Częste postoje w korku, notoryczne przyspieszanie i hamowanie nie robi najmniejszego wrażenia na mechanice i elektronice Priusa oraz spółki. Niestety, oszczędności widać przede wszystkim w mieście. Planując dalszą trasę musimy pogodzić się z większym spalaniem, które często przekroczy wynik osiągany w dieslach. Koszty napraw układu jezdnego kształtują się na tym samym poziomie, co w modelach z konwencjonalnym napędem.
Niepodważalną zaletą hybryd jest prosta budowa silnika benzynowego, pracującego w idealnych warunkach. Oprogramowanie sterujące bezstopniowymi przekładami utrzymuje obroty w dogodnym zakresie, nie tylko pod kątem zużycia paliwa, ale także trwałości. Zdaniem specjalistów zajmujących się serwisem hybryd w typowo miejskich warunkach, ekologiczne samochody wypadają korzystniej pochłaniając mniejsze fundusze na serwis. Gdy właściciel nowoczesnego diesla musi co jakiś czas borykać się z filtrem cząstek stałych, dwumasowym kołem zamachowym i czułym na jakość paliwa układem wtryskowym, użytkownik hybrydy odwiedza mechanika tylko na standardowe przeglądy. Praktyka pokazuje, że nawet większe przebiegi nie doprowadzają akumulatorów i całego osprzętu do złej kondycji. Wszelkie usterki pojawiające się na początku produkcji zawsze były usuwane na koszt producenta, co gwarantuje święty spokój na kolejne lata. Praktycznie jedyną możliwością kłopotliwego współżycia z hybrydą jest kupno auta powypadkowego, lub popowodziowego.
Planując zakup kompaktowego samochodu do codziennych dojazdów do pracy przez zatłoczone miasto, możemy z całą pewnością brać pod uwagę hybrydę. Perfekcyjny montaż i dopracowanie zaawansowanej technologii zapewnia bezproblemową eksploatację i oszczędności w ruchu miejskim. Natomiast nadal samochody hybrydowe nie mają uzasadnienia u kierowców pokonujących duże odległości poza miastem. Wówczas lepiej wybrać auto z dieslem pod maską.
Piotr Mokwiński
ll/sj, moto.wp.pl