Trwa ładowanie...
d2keo21
12-11-2014 12:19

Kupujemy auto w cenie smartfona

d2keo21
d2keo21

Wydawać by się mogło, że nie ma nic prostszego od kupna samochodu. Wystarczy przecież udać się do salonu wybranej marki, skonfigurować konkretny model, wersję silnikową i cierpliwie czekać na realizację zamówienia. Ot, cała filozofia. Schody pojawiają się dopiero, gdy decydującym czynnikiem przy wyborze auta są finanse, uściślając - mocno ograniczony budżet.

W takiej sytuacji z pomocą przychodzi bogata oferta rynku wtórnego. Praktycznie w każdym mieście z łatwością znajdziemy firmę specjalizującą się w sprzedaży bądź imporcie używanych pojazdów z Niemiec, Francji, Belgii czy Holandii. Niestety, także w tym przypadku barierą może okazać się zbyt wysoka cena. Na szczęście nawet w cenie przyzwoitego smartfona uda nam się znaleźć godny uwagi egzemplarz, który bez większych problemów przeżyje z nami jeszcze kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. Pytanie tylko, jak szukać takich tanich samochodów?

Cena oscylująca wokół 1000-2000 złotych już na samym początku poszukiwań powinna dać nam sporo do myślenia. Nie mamy co liczyć na kupno prawdziwej perełki, którą wystarczy tankować, regularnie zmieniać olej i klocki hamulcowe. Już na wstępie powinniśmy wytypować marki będące w kręgu naszych zainteresowań. Wytwory "samochodopodobne" koreańskich, angielskich producentów, czy pochodzące zza Żelaznej Kurtyny, lepiej od razu skreślić z listy. Podstawowym powodem jest słabe zaopatrzenie w części zamienne i spora awaryjność owych konstrukcji. Dla własnego bezpieczeństwa finansowego, skupmy się od razu na autach europejskich. Fiaty, Ople, Volkswageny, Seaty i cała plejada francuskich marek jest stosunkowo tania w utrzymaniu, bez najmniejszych problemów z dostępnością podzespołów. Fora internetowe pełne są wpisów załamanych właścicieli tanich "Koreańczyków", nie mogących znaleźć istotnej części zamiennej - bez której dalsza jazda nie jest możliwa.

(fot. Zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. Zdjęcie producenta)

Poszukiwanie samochodu z drugiej ręki zawsze wiąże się z koniecznością poświęcenia sporej ilości czasu, jak i niemałych funduszy na oględziny znajdowanych egzemplarzy. Nikogo nie dziwią już wycieczki na drugi skraj Polski po upatrzone auto, pochłaniające kilkaset złotych. Szukając budżetowego samochodu musimy ustalić zdecydowanie mniejszy zasięg ewentualnych eskapad - maksymalnie 150-200 km. Kolejnym naszym krokiem powinno być skompletowanie wyposażenia z jakim będziemy jeździć na oględziny. Linka holownicza, komplet zapasowych żarówek i oczywiście podstawowych narzędzi, bez tego zestawu nie mamy po co wyruszać z domu. Rzecz jasna, przydałaby się także podstawowa wiedza i znajomość motoryzacyjnej tematyki. Bez niej nie będziemy w stanie wychwycić oczywistych wad i uszkodzeń, z jakimi boryka się dany egzemplarz.

d2keo21

Jeśli już udało nam się wyszukać ciekawe ogłoszenie w okolicy, a sprzedawca uczciwie i obszernie poinformował nas o stanie technicznym samochodu, wówczas możemy ruszać na rekonesans. W pierwszej kolejności warto dokładniej porozmawiać ze sprzedającym o przebytych naprawach, wypadkach i innych uszkodzeniach. Dopiero później powinniśmy przystąpić do samodzielnej weryfikacji słów naszego rozmówcy, jak i kondycji auta.

(fot. Zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. Zdjęcie producenta)

Nie od dziś wiadomo, że to karoseria jest kluczowym kryterium przy wybieraniu używanego samochodu. Koszty jej ewentualnej naprawy z dużą łatwością przewyższą wartość całego pojazdu. Wymiana przerdzewiałych progów, załatanie dziur w podłodze, tudzież reanimacja skorodowanych podłóżnic, wymagać będzie kilkudziesięciu godzin pracy specjalisty i niezbyt tanich materiałów, w efekcie otrzymamy rachunek na kilkaset lub tysięcy złotych – co jest całkowicie nieopłacalne w przypadku budżetowego auta. Oczywiście, trudno oczekiwać od nastoletniego samochodu perfekcyjnego stanu karoserii. Delikatny rdzawy nalot na błotnikach, drzwiach i innych panelach nadwozia nie powinien oznaczać jego dyskwalifikacji.

d2keo21

W temacie mechaniki sprawa jest również skomplikowana, choć koszty kompleksowych napraw są niższe. Sprawdzić musimy oczywiście sprawność działania układu chłodzenia, hamulcowego, poziom ładowania akumulatora. Pamiętajmy również o kontroli podwozia, bez niej nie zlokalizujemy wycieków z silnika i skrzyni biegów. Zdaniem mechaników, delikatne "pocenie się" wspomnianych elementów nie jest powodem do paniki, warto oczywiście bacznie sprawdzać co jakiś czas, czy nie zwiększa się ubytek płynów.

(fot. Zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. Zdjęcie producenta)

Przed odbyciem próbnej jazdy koniecznie sprawdźmy poziom oleju silnikowego - jego barwę i lepkość, poziom płynu chłodniczego i hamulcowego. W czasie jazdy warto nasłuchiwać pracy silnika i układu jezdnego, wychwytując każdy niepokojący odgłos. Gdy silnik osiągnie temperaturę roboczą, sprawdźmy jego kompresję dynamicznie przyspieszając. Wyeksploatowany do granic możliwości silnik już od pierwszej chwili będzie dymił i nierówno pracował.

d2keo21

Kupując samochód w cenie smartfona musimy liczyć się z usterkami jakie prędzej czy później się pojawią oraz ogólnymi śladami zużycia. Pod żadnym pozorem nie warto interesować się samochodami, które od dłuższego czasu stoją nieużywane, rdzewiejąc pod blokiem lub w garażu. Decydując się na wizualnie zmęczony, aczkolwiek jeżdżący pojazd mamy większe szanse na kilkadziesiąt tysięcy kilometrów dalszej eksploatacji. W kwocie 1-2 tysięcy złotych znajdziemy na rynku Seata Ibizę, Opla Corsę, sprawnego VW Golfa drugiej generacji, Forda Escorta czy Skodę Felicję. Aut jest pod dostatkiem, tylko warto poświęcić kilka dni na znalezienie odpowiedniej sztuki, zdolnej przejechać bez większych awarii kolejnych kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt tysięcy kilometrów i, co ważne, przejść rutynowe badanie techniczne.

Piotr Mokwiński, moto.wp.pl

ll/sj/ll

d2keo21
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2keo21
Więcej tematów