Kupno zabytkowego auta – czy to dobra inwestycja?
Wielu z nas uważa, że każdy starszy pojazd jest skarbonką bez dna. Nic więc dziwnego, że nad Wisłą grono pasjonatów zabytkowej motoryzacji powiększa się dosyć powoli. Zmotoryzowani jednak coraz chętniej kupują klasyczne auta, uważając je za swoistą inwestycję na lata. Istotnie, wartość rynkowa wielu modeli (a szczególnie wersji specjalnych) bardzo szybko rośnie. Nawet po roku możemy sprzedać naszego klasyka z kilkunastoprocentowym zyskiem. Wystarczy tylko odpowiednio wybrać. Oczywiście, musimy liczyć się także z ryzykiem towarzyszącym takim nietypowym inwestycjom.
Rzecz jasna prawdziwi pasjonaci motoryzacyjnej historii nawet w podświadomości nie myślą o ewentualnej sprzedaży swojej zabawki, nawet ze sporym zyskiem. Liczy się tylko przyjemność z jazdy i dbania o stan techniczny klasyka. Zapaleńcy bez oporów, pomimo narzekań rodziny, potrafią wydawać niemałe pieniądze na naprawy, regeneracje i reanimację mechaniki czy blacharki zabytkowego auta – co ważne, podyktowane jest to tylko pasją.
Z drugiej jednak strony, zakup klasyka możemy potraktować jako połączenie pasji i zabezpieczenie swojej sytuacji finansowej na przyszłe lata. Przedstawiając takie argumenty, znacznie łatwiej uzyskamy przychylność małżonki. W kryzysowej sytuacji naszych domowych finansów, awaryjnie możemy sprzedać nasz wiekowy pojazd – inkasując potrzebną gotówkę. Przymierzając się do takiej decyzji, warto poznać i dokładnie przemyśleć kilka istotnych kwestii.
Rynek klasycznych samochodów rządzi się zupełnie innymi prawami niż w przypadku aut nowych czy używanych. Tutaj rocznik czy przebieg ma drugorzędne znacznie. Dla potencjalnego kupującego ogromną wartość ma oryginalność całej konstrukcji, liczba i fachowość przeprowadzanych napraw blacharskich oraz mechanicznych – to od tego w dużej mierze zależy finalna cena. W czasie oględzin takiego auta raczej nie warto zwracać uwagi na wskazania licznika - sprawdźmy tylko czy działa poprawnie. Lepiej od razu skupić się na kontroli kondycji silnika, skrzyni biegów i układu jezdnego.
O wiele większe ryzyko wiąże się z uszkodzeniami blacharskimi, których nie zauważyliśmy w czasie oględzin. Ukryta rdza, dziury w karoserii lub, co gorsza, drastyczne uszkodzenia struktur nośnych auta oznaczać będą ogromne wydatki u blacharza. Dodatkowo trudności sprawić może znalezienie właściwych elementów blacharskich, o zaporowych cenach nie wspominając. Na samym końcu każdych prac z karoserią musimy pamiętać o odpowiednim zabezpieczeniu antykorozyjnym oraz powłoce lakierniczej – malowanie całego samochodu pochłonie przynajmniej kilka tysięcy złotych.
Pamiętajmy, aby zwracać uwagę na kompletność karoserii – kupno chromowanych ozdób, logotypów czy listew także wymagać będzie dużych wydatków. Na samym końcu listy kosztorysu renowacji blacharki samochodu wspomnieć należy o wydatkach związanych z demontażem i montażem całego wyposażenia wnętrza, szyb i niektórych części mechanicznych. Cena procesu zależy w głównej mierze od skomplikowania konstrukcji i zakresu uszkodzeń.
Oceniając stan wnętrza auta również musimy sprawdzić jego kompletność. Dokupienie brakujących, nawet drobnych części charakterystycznych dla konkretnej wersji wyposażeniowej lub rocznika może graniczyć z cudem. Co ciekawe, znacznie łatwiej naprawić zniszczoną tapicerkę siedzeń lub boczków drzwi – fachowiec bez problemów dobierze właściwy materiał.
Przed podjęciem decyzji o zakupie powinniśmy dokładnie wybrać „obiekt” przyszłej inwestycji. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że największy zysk możemy uzyskać na klasykach Porsche, Ferrari i innych niedostępnych dla większości kierowców marek. Inwestując swój czas w poszukiwania godnego zainteresowania auta, warto również rozważyć bardzo ciekawe klasyki Mercedesa, BMW czy Jaguara.
Z jeszcze mniejszą inwestycją wiąże się kupno klasyków z okresu PRL-u. Nadal w okazyjnych cenach znajdziemy Polonezy, Maluchy, Fiaty 125p czy Trabanty sprzedawane przez pierwszych właścicieli. Wystarczy przypomnieć sobie sytuację sprzed kilku lat jaka miała miejsce na rynku wtórnym z Syrenami czy Warszawami – sprzedawane były za przysłowiowe grosze, a dziś zadbane sztuki kosztują grubo ponad 20-30 tysięcy złotych.
Inwestycja w klasyczne auta wbrew pozorom nie wymaga od nas ogromnego budżetu. Wystarczy kilka-kilkanaście tysięcy złotych, dobre chęci, suchy garaż i rzecz jasna pasja. To wszystko wystarczy, aby po kilku latach wartość naszego auta wyraźnie wzrosła. Wybierając godny zainteresowania egzemplarz, warto przyjrzeć się sytuacji na rynku części zamiennych, a także znaleźć mechanika zdolnego zaopiekować się wiekową konstrukcją. Nie zapomnijmy też o wybieraniu możliwie najlepiej wyposażonych wersji i najrzadszych odmian silnikowych.
Piotr Mokwiński/mp/moto.wp.pl