"Kubicy do Małysza jeszcze sporo brakuje"
- Polski kierowca jest znany w Niemczech tylko dlatego, że wygrywa z Nickiem Heidfeldem. to trochę za mało, by stać się kimś takim jak Adam Małysz - pisze na łamach "Magazynu Sportowego" dziennikarz "Bilda", Sebastian Karkos.
- Robert jest na najlepszej drodze, żeby dołączyć do trójki wielkich Polaków cenionych w Niemczech. Pierwszy to Lecha Wałęsa, drugi to Jan Paweł II, a trzeci to Adam Małysz. To dzięki nim Niemcy zaczęli doceniać swoich wschodnich sąsiadów. Bo Niemiec ceni tych, którzy są od niego lepsi. A Małyszowi i Kubicy się udało - czytamy w komentarzu dziennikarza z Niemiec.
- Robert jest w Niemczech doceniany, ale nie jest gwiazdą. Dlaczego? Bo ma pecha. Formuła 1 w Niemczech straciła na popularności, odkąd karierę zakończył Michael Schumacher. Gdyby Kubica ścigał się z "Schumim" i walczył z nim o mistrzostwo świata, to byłby sławny. Teraz Kubica musi się ścigać z Heidfeldem, Vettelem, Glockiem, Rosbergiem i Sutilem. To kierowcy, którzy nawet w Niemczech nie przez wszystkich są kojarzeni.
- Do Małysza sporo więc jeszcze Robertowi brakuje. Bo Adam wygrywał z Martinem Schmittem i Svenem Hannawaldem, gdy ci byli u szczytu sławy - pisze Karkos.