Kubicę opuścił pech

Wczoraj w Barcelonie Roberta Kubicę wreszcie opuścił pech. I przeniósł się na... Nicka Heidfelda. Polak był czwarty, Niemiec nie dojechał do mety. Nawaliła skrzynia biegów.

Pierwszy start do Grand Prix Hiszpanii anulowano, ponieważ silnik w swoim bolidzie zgasił Jarno Trulli. Toyotę Włocha mechanicy zepchnęli na pas serwisowy, ale dla Polaka lepiej by było, gdyby Jarno rozpoczynał wyścig na prostej startowej. Trulli zakwalifikował się na szóstej pozycji, przedzielając zawodników BMW Sauber. Mógł stanowić „bufor” pomiędzy Kubicą, a ruszającym z siódmego pola Heidfeldem, ale i tym razem dla Polaka nie było taryfy ulgowej. W pierwszej fazie wyścigu stoczył z kolegą z ekipy ciężką walkę na czasy okrążeń.

Jeszcze bardziej zdeterminowany był na starcie Fernando Alonso. Hiszpan zajmował drugie pole, ale by marzyć o zwycięstwie przed własnymi kibicami, musiał natychmiast wyjść na prowadzenie. Pod koniec prostej zaatakował Felipe Massę, ale zawodnik Ferrari nie ustąpił nawet na centymetr. W drugim zakręcie przycisnął mistrza świata do krawędzi, a ich samochody delikatnie się zderzyły. Alonso wyjechał na chwilę poza tor i spadł na czwartą lokatę. Marzenie o kolejnym zwycięstwie na „domowym torze” prysło już na pierwszym okrążeniu, a Hiszpan nie był zachwycony manewrem Massy: – Taka jazda jest niebezpieczna – powiedział po wyścigu zawodnik McLarena.

_ rel="nofollow">Więcej w "Przeglądzie Sportowym" _Więcej w "Przeglądzie Sportowym"