Kubica z większą przewagą niż Loeb
- Podsumowując występ w tegorocznym Rajdzie du Var, Roberta Kubicy najważniejszą rzeczą jaka nasuwa się na myśl jest wynik sportowy, jaki Robert uzyskiwał na poszczególnych odcinkach specjalnych. Patrząc na żywo, jak spływały czasy przecierałem oczy ze zdumienia - mówi Wirtualnej Polsce, Michał Kuśnierz, były pilot Kubicy, który razem polskim kierowcą przejechał francuski rajd w 2009 roku.
Rallye du Var to jeden z najtrudniejszych asfaltowych rajdów zarówno dla kierowców, jak i dla pilotów. Wąskie i kręte drogi, ze zdradliwą przyczepnością nie wybaczają najmniejszych błędów i wymagają od załogi pełnej koncentracji przez 240 kilometrów oesowych.
Dla Kubicy tegoroczny Var był trzecim startem we francuskim rajdzie. W 2009 roku razem z pilotem Michałem Kuśnierzem zajęli 29. miejsce jadąc przestarzałym Clio R3, rok później Kubica był czwarty za kierownicą Clio S1600. Tym razem niestety przez błąd pilota, nie udało się dojechać do mety. Żal jest tym większy, ponieważ do wypadku, jaki zdarzył się na 11. OS-ie, Kubica jechał fenomenalnie, wygrywając po drodze wszystkie odcinki.
- Miałem nadzieję, że Robert będzie walczył jak równy z równym z najlepszymi francuskimi kierowcami, ale nie spodziewałem się, że wynik będzie aż tak bardzo spektakularny. Można powiedzieć patrząc na różnice czasowe, że był to swego rodzaju nokaut - mówi w rozmowie z WP, Michał Kuśnierz. - Niestety tę rywalizację w pewnym sensie przyćmił wypadek, jaki miał miejsce trzeciego dnia rajdu. Wypadki to nierozłączna część tego sportu, jednak ten konkretny jest dowodem na to jak ważną rolę odgrywa pilot w samochodzie rajdowym i do czego może doprowadzić jego błąd. Historia tego sportu zna wiele groźnych wypadków, które były spowodowane podobnymi błędami pilota - dodaje.
Wielkie wrażenie robiło zwłaszcza tempo, w jakim Kubica pokonywał odcinek po odcinku. Przed rajdem, fiński kierowca, Jari-Matti Latvala, który wygrał Var w 2011 roku, ostrzegał Kubicę, aby nie nastawiał się na zwycięstwo, ponieważ to bardzo trudny rajd, tymczasem Polak już od pierwszego OS-u zdecydowanie prowadził w generalce, imponując uzyskiwanymi czasami.
- Pokusiłem się o małą analizę wyników. W 2009 roku, gdy po raz pierwszy startowałem w tym rajdzie jechał również Sebastian Loeb, dziewięciokrotny mistrz świata i gdyby nie kara nałożona przez organizatora rajdu na Loeba za zbyt wczesny wjazd na punkt kontroli czasu, to on wygrałby rajd z przewagą czterech i pół minuty. Robert po przejechaniu dwóch dni, czyli około 70 proc. trasy miał ponad pięciominutową przewagę! - zauważa Kuśnierz.
- Kolejnym porównaniem jest to, że jeden z odcinków specjalnych tego rajdu był dokładnie taki sam jak w roku ubiegłym, gdy startował Jari-Matti Latvala. Był to OS o nazwie La Mole o długości 7.58 km. Czas uzyskany przez Latvalę to 5:18.5 a czas Roberta to 5.09,3. Moim zdaniem wynik robi ogromne wrażenie i pokazuje jakim kierowcą rajdowym jest Robert i jak szybko wszedł na sam szczyt tej dyscypliny sportu - podsumowuje doświadczony polski pilot rajdowy.
_ MR _