Kubica: wszystko się może zdarzyć
- W normalnych warunkach bardzo trudno jest pokonać Felipe i Lewisa. Wiadomo jednak, że trzeba próbować - mówi Robert Kubica.
Przeskoczyć tuż po starcie aż o pięć miejsc to chyba nie zdarza się często?
Rzeczywiście, nie przypominam sobie, ale teraz sam start był kiepski. Sprzęgło się ślizgało i nawet spadłem o jedno miejsce, za Jarno Trullego. Szczerze mówiąc, nawet nie widziałem całego zamieszania przede mną, skupiałem się na Jarno. Nagle wszyscy z przodu gdzieś zniknęli, jak kręgle po dobrym rzucie kulą. W sumie miałem szczęście, bo bardzo spóźniłem hamowanie i gdyby ktoś przede mną normalnie zmieścił się w zakręcie, to pewnie bym go uderzył.
Nie dało się bardziej uciec przed Alonso?
Próbowałem wszystkiego. On sobie spokojnie jechał za mną, nawet nie starał się zbliżyć. Tutaj i tak nie za bardzo da się wyprzedzać, więc po prostu czekał i się doczekał. Gdy po tankowaniu wyjechał przede mną, nie mogłem już nic zrobić. Inżynier popędzał mnie przez radio, ale gdy przejechałem jedno okrążenie o pół sekundy szybciej, opony się przegrzały i przez parę kolejnych rund musiałem je schładzać.
Jak pan ocenia szanse na mistrzowski tytuł? Rok temu po Grand Prix Japonii Raikkonen tracił 17 punktów do Hamiltona, ale zdążył go wyprzedzić w dwóch ostatnich wyścigach. Pan traci teraz 12 punktów.
Pamiętajmy o tym, że rok temu Kimi miał świetny samochód, bez problemu walczył nim o pole position. My odstajemy od Ferrari i McLarena. W normalnych warunkach bardzo trudno jest pokonać Felipe i Lewisa. Wiadomo jednak, że trzeba próbować. W Formule 1 wszystko się może zdarzyć, ostatnie trzy wyścigi są dobrym przykładem.
_ Rzeczpospolita _