Kubica: warunki w parku serwisowym zawstydzające
Warunki, jakie panowały w parku serwisowym podczas tegorocznego Rajdu Polski na pewno na długo pozostanie w pamięci kibiców, kierowców i członków zespołów, którzy przez kilka dni musieli brodzić po kostki w błocie. Chociaż organizatorzy nie mieli wpływu na pogodę, to usytuowanie najlepszych zespołów na najbardziej grząskim gruncie nie było najlepszą decyzją. - Szczerze powiem, że się wstydzę, kiedy przyjeżdżają tu zespoły z Europy i stawiamy je w bagnie - powiedział Robert Kubica cytowany przez stronę sokolimokiem.tv.
W Mikołajkach jeszcze przed rozpoczęciem rajdu, deficytowym towarem w tamtejszych sklepach były kalosze. Bez nich spacerowanie po parku serwisowym wiązało się z poświęceniem swojego obuwia oraz bardzo prawdopodobną kąpielą błotną.
Prawdopodobnie w przyszłym roku Rajd Polski ponownie będzie jedną z rund mistrzostw świata, a jego tegoroczna edycja wskazała organizatorom, które rzeczy należy jeszcze poprawić.
- Słyszałem jednak bardzo dużo pozytywnych opinii na temat rajdu, który się odbył tutaj w 2009 roku i był organizowany na innych drogach. Sądzę więc, że jeśli organizator się przyłoży i będzie chciał, to można tutaj zorganizować naprawdę bardzo fajny rajd. Szczególnie, że pod względem logistycznym to też jest fajne miejsce, tylko park serwisowy trzeba by trochę poprawić - powiedział Kubica cytowany przez sokolimokiem.tv. - Szczerze powiem, że się wstydzę, kiedy przyjeżdżają tu zespoły z Europy i stawiamy je w bagnie. Przed rajdem przekonuje się ich, że park serwisowy jest na twardym podłożu, bo byli tutaj w 2009 roku i sytuacja wyglądała tak samo. Umówmy się, że byłoby łatwiej dla wszystkich – dla mechaników, zespołów, załóg i kibiców – ale dobry biznes zrobili ci, którzy sprzedają gumiaki w Mikołajkach, także przynajmniej ktoś będzie zadowolony - dodał
Kubica najbardziej żałuje, że nie mógł stanąć na starcie do niedzielnego etapu Rajdu Polski. Przygoda na ostatnim sobotnim odcinku, która spowodowała oderwanie koła, a w dalszej konsekwencji zaszkodziła silnikowi zmusiła załogę Citroena DS3 RRC do wycofania się z rywalizacji. - Bardzo mi przykro, że nie mogliśmy kontynuować, ponieważ byłoby fajnie w jakimś stopniu odwdzięczyć się kibicom. Niestety nie było mi to dane - mówi Kubica w rozmowie z Radiem Rajdowym.
Polski kierowca z powodu uszkodzonego samochodu nie mógł jechać dalej, ale w niedzielę po południu pojawił się w parku serwisowym, aby raz jeszcze pokazać się kibicom. Cierpliwie rozdawał autografy, ale w pewnym momencie zrobiło się dosyć niebezpiecznie, kiedy tłum kibiców zaczął napierać i przyciskać do barierek fanów stojących na samym początku.
- Dla nas rajd się zakończył przedwcześnie i bardzo pechowo. Uderzyliśmy w kamień, który znajdował się na drodze, a nie był widoczny, ponieważ akurat była to szybka partia. Cała energia poszła na przednie prawe koło i amortyzator po prostu się urwał - powiedział Kubica. - Szkoda, bo pomimo pogody było bardzo dużo kibiców i bardzo mi przykro, że nie mogliśmy kontynuować, ponieważ byłoby fajnie w jakimś stopniu im się odwdzięczyć. Niestety nie było mi to dane - dodał.
Kubica potwierdził również, że już w dniach 20 września wraz ze swoim pilotem Maciejem Baranem wystartują w Rallye Vosgien, lokalnym francuskim rajdzie w ramach przygotowań do startu w Rajdzie Francji, 11. rundy mistrzostw świata. - Będzie to dobra okazja do treningu przed Rajdem Francji, ponieważ my jako załoga startująca w WRC-2 mamy zakaz testów w kraju, w którym się odbywa rajd na trzy tygodnie przed rajdem. Aby testować musielibyśmy pojechać do Niemiec, ale w rajdzie lokalnym możemy wystartować, więc mam nadzieję, że dobrze wykorzystamy tę okazję - stwierdził krakowianin.