Kubica: to najlepszy sposób powrotu na tor
Występ w Indianapolis byłby dla mnie najlepszym sposobem powrotu na tor - powiedział Robert Kubica w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Bild".
Polski kierowca Formuły 1 w niedzielę podczas Grand Prix Kanady w Montrealu miał groźnie wyglądający wypadek, z którego wyszedł bez szwanku. Po krótkim pobycie już w poniedziałek opuścił szpital w Montrealu i zadeklarował chęć występu w najbliższych zawodach - w niedzielę w Indianapolis.
"Występ w Indianapolis byłby dla mnie najlepszym sposobem powrotu na tor, powrotu do normalności" - przyznał 22-letni Kubica.
W Montrealu jego bolid, przy prędkości ok. 250 km/h, na jednym z zakrętów wypadł z trasy i uderzył prawym bokiem o bandę, po czym kilkakrotnie przekoziołkował po torze, zanim zatrzymał się na ogrodzeniu po przeciwległej stronie.
"Trudno racjonalnie wytłumaczyć jak to się stało, że praktycznie nie doznałem żadnych obrażeń. Nie mam złamanego choćby palca. Poważniejszych urazów mógłbym się nabawić choćby wchodząc po schodach" - podkreślił Polak, który chce jak najszybciej zapomnieć o wypadku.
"W zasadzie już go wymazałem z pamięci. Nie oglądałem żadnych powtórek, w ogóle nie widziałem jak wyglądała ta sytuacja z perspektywy innej niż z wnętrza auta. I niech tak zostanie" - dodał Kubica, który jednak opisał okoliczności zdarzenia.
"Jechałem blisko Jarno Trulliego. Zakręt był w lewo, a ja chciałem go wyprzedzić z prawej strony. Myślałem, że on utrzyma swój tor jazdy, ale nagle jeszcze bardziej zbliżyliśmy się do siebie. Dla mnie nie było już miejsca i wypadłem z toru. Straciłem kontrolę nad bolidem. Zdążyłem tylko puścić kierownicę i ułożyć ręce na klatce piersiowej. Resztę wszyscy widzieli" - powiedział polski kierowca.
O jego starcie w niedzielę zdecydują lekarze Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA). "Najważniejsze, że nie doznałem żadnych urazów głowy i nie mam kłopotów z koncentracją. Dokucza tylko lekki ból kostki, ale to nic poważnego. Przejdę testy pod okiem lekarzy FIA i mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku" - dodał.
"W Polsce jest takie powiedzenie, że co cię nie zabije, to cię wzmocni. I tak muszę podejść do tej sprawy. Ten wypadek to moje kolejne doświadczenie w karierze kierowcy. Muszę wyciągnąć wnioski, ale sam fakt nie może tkwić w mojej głowie. O strachu nie ma mowy. Jeśli miałoby by być inaczej, nie byłoby sensu wychodzić z domu. A ja chcę dalej jeździć" - zakończył Robert Kubica.