Kubica: to jakieś kompletne nieporozumienie
Na treningach byłem szybszy od Nicka, ale podczas wyścigu przydarzyło mi się kompletne nieszczęście. Przecież ja osiągałem czasy gorsze od zawodników Torro Rosso... To jakieś kompletne nieporozumienie - mówił po Grand Prix Malezji rozczarowany Robert Kubica.
Obserwując GP Malezji i Pańską powolną jazdę, aż nie chciało się wierzyć własnym oczom. Pana bolid zawiódł po raz kolejny?
Niestety. Problemy z nim miałem od początku wyścigu. Z każdym kolejnym okrążeniem jedynie narastały. Dość szybko zjechałem do boksu, ponieważ miałem kłopot z oponą – złapałem kapcia. Co z tego, skoro po tym, jak ponownie pojawiłem się na torze, nadal nic nie działało tak, jak powinno. Miałem problemy z hamowaniem. Bolid się nie zatrzymywał w odpowiedni sposób. Jak tylko delikatnie dotykałem hamulca, od razu blokowały się tylne koła. To awaria znana naszym mechanikom, ale jak dotąd nie zdołali jej usunąć. Czasami zdarzała się na testach, a teraz podczas wyścigu. W trakcie jednego okrążenia osiągałem czasy o 2,5 sekundy gorsze od Nicka Heidfelda. Sam podczas testów jeździłem 3,5 sekundy szybciej niż w niedzielę. Ten wyścig to była jedna wielka katastrofa.
Czuje Pan już rosnącą presję? W końcu za nami dwa wyścigi sezonu 2007, a żaden z nich, delikatnie mówiąc, nie był dla Pana udany...
Cóż, ja zawsze daję z siebie wszystko. W Australii jechałem bardzo dobrym tempem. Co się później stało, wszyscy wiedzą. Tutaj na treningach byłem szybszy od Nicka, ale podczas wyścigu przydarzyło mi się kompletne nieszczęście. Przecież ja osiągałem czasy gorsze od zawodników Torro Rosso… To jakieś kompletne nieporozumienie.