Kubica: to był totalnie amatorski błąd
Pierwszy start Roberta Kubicy w rajdzie po wypadku z lutego 2011 roku wypadł znakomicie, ale już w kolejnym było nieco gorzej. Polski kierowca nie ukończył rajdu San Martino di Castrozza, wypadając z trasy na jednym z odcinków specjalnych. Wcześniej, w czasie zapoznania z trasą, najechał na oponę i zaliczył wizytę w rowie. - To był błąd totalnego amatora - mówi o tym zdarzeniu Kubica.
Niespełna dwa tygodnie temu 27-letni krakowian oficjalnie wrócił do sportu i wygrał niewielki włoski rajd Gomitolo di Lana. Tydzień później wziął udział w imprezie o wyższym stopniu trudności - San Martino di Castrozza.
W piątek, w czasie zapoznania z trasą, Kubica miał przygodę, która zakończyła się wizytą w przydrożnym strumyku.
- Najechałem na oponę w jedynym miejscu, w którym było to możliwe i wpadłem to rowu - przypomina Polak w rozmowie z serwisem OmniCorse.it. - To był błąd totalnego amatora! Musiałem wymienić zderzak - dosadnie komentuje swoją pomyłkę Kubica i dodaje, że pojechał wówczas za szybko.
Wizyta w strumyku nie spowodowała poważnych uszkodzeń w Subaru Imprezie, którą startował krakowianin. Dzień później Kubica wystartował w rajdzie i spisywał się całkiem dobrze, aż do momentu wypadnięcia z trasy.
Zobacz "przygodę" Roberta Kubicy: