Kubica: rzeczywistość okazała się bardziej brutalna
"Drugi w mojej karierze wyścig Formuły, Grand Prix Turcji, obfitował w dramatyczne wydarzenia. W kwalifikacjach ponownie udało mi się awansować do finałowej dziesiątki, tym razem już nie dzięki karom dla rywali. Doskonałe pozycje startowe - ja ruszałem z 8., a Nick Heidfeld z 5. pola - pozwalały mieć nadzieję na podwójną zdobycz punktową zespołu BMW Sauber F1 Team. Rzeczywistość, jak to bywa w wyścigach, okazała się bardziej brutalna" - dzielił się Robert Kubica na swojej stronie internetowej refleksjami po niedzielnym wyścigu.
"Po starcie doszło do incydentu w pierwszym zakręcie - Giancarlo Fisichella obrócił się, wpadł na niego Heidfeld, a w zamieszaniu zderzyło się jeszcze kilku kierowców. Omijałem to wszystko od zewnętrznej, razem z Jensonem Buttonem. Niestety, kosztowało mnie to trochę czasu, zwłaszcza, że w pewnym momencie musiałem przyhamować. Straciłem przez to parę pozycji, potem dość szybko udało mi się wyprzedzić Vitantonio Liuzziego i Nico Rosberga. Goniłem Marka Webbera, kiedy Liuzzi obrócił się na pierwszym zakręcie i na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa" - dodał.
"Zmieniliśmy opony i dotankowaliśmy bolid. Niestety, nowy komplet opon nie spisywał się najlepiej - jak się okazało, dokonaliśmy złego doboru ogumienia. Zaryzykowaliśmy i nie opłaciło się. Opony zużywały się w sposób zmniejszający ich przyczepność, po prostu w pewnych warunkach na powierzchni gumy tworzą się kuleczki. Jedzie się wtedy jak po lodzie. Jeszcze gorszy był trzeci komplet opon, na którym ślizgałem się praktycznie od początku. W tych warunkach nie pozostało mi nic innego jak walczyć o jak najlepszą pozycję w danych warunkach. Dojechałem dwunasty i zgromadziłem kolejne, przydatne doświadczenia" - zakończył Robert Kubica.