Robert Kubica miał jechać w piątek jako kierowca testowy Minardi podczas Grand Prix Chin, ale... - Czekamy na superlicencję, a czas ucieka - przyznaje jego rzecznik Marcin Czachorski, dając do zrozumienia, że szanse na występ w Szanghaju są minimalne – pisze Gazeta Wyborcza.
Kibiców w Polsce zelektryzowała wiadomość z 25 września: "Robert Kubica pojedzie w Formule 1!" ogłosił Proximus, firma która zajmuje się obsługą medialną kierowcy. Następnego dnia o Kubicy było głośno we wszystkich polskich mediach. Ale tylko w polskich.
Dlaczego o Kubicy nie pisały media zagraniczne, zwłaszcza włoskie? - Przecież informacja o Robercie była podana na renomowanym portalu grandpirx.com - przypomina Czachorski. To prawda, tylko że pojawiła się tam pięć dni później niż w Polsce.
- Team Minardi nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia, niczego oficjalnie nie ogłaszaliśmy - powiedział wczoraj "Gazecie" Graham Jones z Minardi, który gdy dowiedział się, że dzwonimy z Polski, powiedział od razu: - Wiem, o co mnie pan spyta: tak, wiemy, kto to jest Robert Kubica. Ale nie mogę powiedzieć nic na temat jego występów w Minardi. Czytam wszystkie dostępne informacje na ten temat, ale prawda jest taka, że on nie ma superlicencji F1 i nie ma o czym mówić.