Kubica: przyjechaliśmy tu po punkty
Przyjechaliśmy tu po punkty - zapowiada Robert Kubica przed niedzielnym Grand Prix Turcji. Do tej pory na torze w Stambule Polak jeździł słabo. Dwa lata temu zajął 12. miejsce, przed rokiem zdobył jeden punkt, kończąc na ósmej pozycji. Polski kierowca czuje na plecach oddech przynajmniej trzech zawodników.
Robert zgromadził dotychczas 19 punktów i zajmuje 3.miejsce w klasyfikacji generalnej. Jeden punkt mniej ma Felipe Massa. Brazylijczyk w Stambule ruszy na tor w bolidzie, który przeszedł kolejną ważną zmianę po bardzo udanym wyścigu w Hiszpanii.
Ferrari zrezygnowało bowiem z ich "cudownego" nosa, czyli przodu z otworami, który pozwalał na lepszy docisk maszyny do drogi. - Tor w Turcji nie wymaga wzmocnienia bolidu w tym elemencie - tłumaczy menedżer zespołu Luca Baldisserri. A kierowcy Ferrari mają patent na wygrywanie w Stambule.
Trzy lata temu na inaugurację toru wygrał Kimi Raikkonen (wówczas McLaren). Dwa kolejne wyścigi należały do Massy. I to duet w czerwonych rakietach jest faworytem niedzielnej rywalizacji. Kubica nie jest kandydatem do zwycięstwa, ale wielu doświadczonych kierowców uważa Polaka za poważnego gracza. Ostatnio Eddie Irvine, były zawodnik Ferrari, zauważył, że Polak jest jedynym w całej stawce, który może zagrozić Ferrari i McLarenowi. - Heidfeld nie jest kierowcą tej klasy - dodał Irvine.