Kubica przestrzega, Ferrari kaszle
Pamiętajcie, że ulice to nie tor wyścigowy, a jazda samochodem to nie gra, w której wystarczy nacisnąć "start", by zacząć od nowa. Życie jest tylko jedno - przestrzegał w niedzielę Robert Kubica, odbierając Trofeum Lorenzo Bandiniego we włoskiej Brisighelli.
Kierowca BMW Sauber już w piątek będzie jednak pędził 350 km/godz. ulicami Monte Carlo podczas Grand Prix Monaco. Jego zespół liczy na wysokie miejsce na mecie. - Jeśli gdzieś mam wygrać, to tam - twierdzi Kubica. Szefowie Polaka od kilku dni zapowiadają już, że wyścig traktują ze szczególną atencją. Kluczem do sukcesu może okazać się niezawodna skrzynia biegów.
Kierowcy BMW w Monako zmienią przełożenie 4 tys. razy w ciągu wyścigu. -Nasza skrzyni astaje się niezawodna i nie tracimy za dużo mocy przy zmianie biegu - wyjaśnia Kubica. Jego przełożeni martwią się za to ogromnym zużyciem opon na torze w Monte Carloi innymi szczegółami technicznymi. - Przy nieobecności kontroli trakcji Monako będzie wyjątkowym wyzwaniem zarówno dla kierowców, jak i inżynierów. Trakcja to najważniejsza rzecz na tym obiekcie, gdzie przyspieszanie przy wychodzeniu z powolnych zakrętów bardzo szybko zużywa tylne opony - zauważa Willy Rampf, dyrektor techniczny BMW Sauber.
Brak kontroli trakcji to z kolei element, który zdaniem specjalistów pozwolił Kubicy na rozwinięcie skrzydeł w tym sezonie. Polak jest więc w gronie faworytów. Numerem jeden we wszystkich notowaniach jest jednak Ferrari z mistrzem świata Kimim Raikkonenem i Felipe Massą. Tyle tylko, że Ferrari przeżywa poważny kryzys - zdrowotny. Brytyjski"TheSun"podaje,że wśród pracowników zajmujących się włóknami węglowymi wykryto gruźlicę. W Maranello poddano badaniom krwi już 25 ludzi pracujących w laboratorium badawczym.
_ POLSKA Gazeta Krakowska/Oskar Berezowski _