"Kubica pokazał, że ma jaja!"
Postawa polskiego kierowcy po fatalnym pit-stopie podczas Grand Prix Włoch zaimponowała trzykrotnemu mistrzowi świata.
Pierwszy komentarz Nikiego Laudy (56 l.) do pytania reportera "Super Expressu" o ocenę występu Roberta Kubicy (22 l.) był taki: "Pokazał, że ma jaja". Usłyszeć coś takiego od byłego kierowcy F1 to duża rzecz, od trzykrotnego mistrza świata - jeszcze większa. Od Nikiego Laudy to komplement najwyższy.
Austriak w 1976 roku przeżył straszliwy wypadek, przez kilkadziesiąt sekund był uwięziony w płonącym bolidzie. Zanim go wyciągnięto, doznał dotkliwych poparzeń, musiał przejść wiele operacji. Do dziś na jego twarzy widać ślady tego koszmaru (nigdy publicznie nie zdejmuje czapeczki, nie chcąc pokazać blizn, jakie ma na głowie). Lauda sześć tygodni po wypadku wrócił na tor i zajął 4. miejsce w GP Włoch. A rok później znów był mistrzem świata. Jeśli taki człowiek mówi o kimś, że "ma jaja", to znaczy naprawdę wiele - Robert pokazał charakter. Wielu kierowców na jego miejscu by się załamało po takim pit-stopie - mówi Lauda reporterowi "Super Expressu". - Kiedy się spada z drugiego miejsca na jedenaste, naprawdę trudno znaleźć motywację do dalszej walki.
Tymczasem legendarny Austriak podkreśla, że Kubica nie tylko chciał walczyć, ale też robił to bardzo skutecznie. - Postąpił jak bokser, który podnosi się po nokdaunie i dalej walczy o zwycięstwo. To było naprawdę imponujące, że momentalnie zapomniał o tym, co się zdarzyło podczas wymiany opon - dodaje Lauda.
Mistrz świata Formuły 1 z lat 1975, 77 i 84 nie obwinia nikogo za to, co się zdarzyło podczas postoju Kubicy w boksie. - Takie rzeczy się zdarzają i zawsze się zdarzały. Robert podchodzi do tego w odpowiedni sposób: na nikogo nie zrzuca winy, tylko robi swoje, czyli walczy o jak najlepszą pozycję na mecie.
_ rel="nofollow">Więcej w Super Expressie _Więcej w Super Expressie