Testy Kubicy to nagroda za zwycięstwo w tegorocznej World Series by Renault - trzeciej najważniejszej serii wyścigów (bezpośrednio za F1 jest GP 2). Polak startował w baskijskim teamie Epsilon Euskadi i zdominował rywalizację, zapewniając sobie zwycięstwo już na trzy wyścigi przed końcem. Teraz zaprezentuje się w Formule 1 i to od razu w najlepszym bolidzie najlepszego zespołu - mistrzostwo świata konstruktorów zdobył przecież właśnie Renault, czyli team najmłodszego mistrza w historii, 24-letniego Hiszpana Alonso.
Co oznaczają dla Kubicy dzisiejsze testy w Renault? Jeśli ktoś liczy, że pierwszy kontakt z bolidem F1 da mu miejsce w którymś z 11 teamów już w przyszłym sezonie, to jest w błędzie. Występ w Barcelonie to dla Polaka okazja do nauki i zaprezentowania się. - Bardziej niż na prędkościach zależy nam na nauce - niech testowani kierowcy poznają bolid, zrozumieją jazdę samochodem F1 - mówił Pat Symonds, dyrektor inżynierii w Renault. A do przyswojenia jest dużo. - Bolid z WSbR i F1 to zupełnie inne samochody. Inaczej się jeździ, inaczej hamuje, moc silnika jest nieporównywalna [800 KM w F1 wobec 425 w WSbR - red.]. Gigantyczne różnice - mówił niedawno Kubica w wywiadzie dla "Gazety". Sama obsługa kierownicy to zapoznanie się z dziesiątkami przycisków i ich kombinacji, a o błędy nietrudno - obecny wicemistrz świata Kimi Raikkonen (McLaren) tuż przed startem Grand Prix Australii tak niefortunnie rozciągał palce, że... wcisnął główny wyłącznik i obroty silnika spadły do zera.
Dodatkowo jazda bolidem F1 to ogromny wysiłek fizyczny. Podczas hamowania z dużych prędkości lub w trakcie pokonywania bardzo szybkich zakrętów przeciążenia wynoszą aż 5G - to znaczy, że ciało kierowcy zwiększa swoją masę pięciokrotnie!