Kubica: niewielu dojedzie do mety
Pierwsze zwycięstwo BMW w wyścigu Formuły 1 jest coraz bliżej. Czy w Monako można postawić na ciebie pieniądze?
Pewnie że tak. Pod warunkiem, że możesz sobie pozwolić, żeby trochę tych pieniędzy stracić. Nie wydaje mi się, że w Monako możemy wygrać. Trenowaliśmy pod katem suchego toru, a szykuje się mokry wyścig. W takich warunkach ciężko przewidzieć, kto wygra. Tor będzie bardzo zdradliwy. Niezależnie na kogo postawisz, ryzyko, że zostaniesz z pustymi rękoma, jest duże.
Co sądzisz o torze w Monako? Lubisz go, a takie tory jak w Turcji uważasz chyba za nudne?
Monako jest zupełnym przeciwieństwem tych szerokich torów z długimi prostymi. Nawet w porównaniu z nowymi trasami ulicznymi, jak Singapur czy Walencja, tu jest niesamowicie wąsko. Ale moim ulubionym torem ulicznym jest Makau, gdzie jeździłem jeszcze w Formule 3.
Wielu twoich kolegów obawia się chaosu spowodowanego deszczem podczas wyścigu w Monako. Czy ty też?
Nie. W deszczu czy nie, trzeba przejechać 78 okrążeń bez najmniejszego błędu. To wymaga nieprawdopodobnej koncentracji w każdej sekundzie. Jeśli będzie padać, spodziewam się, że niewielu kierowców dotrze do mety.
W ubiegłym roku miałeś strasznie wyglądający wypadek w Kanadzie. Czy to doświadczenie zmieniło cię w jakiś sposób?
Generalnie nie.
Czy nie jest tak, że po wypadku czujesz się jeszcze bardziej pewnie, ponieważ masz przeświadczenie, że nic ci się nie może stać, nawet jeśli przydarzy ci się wypadek?
Tak czy inaczej czułem się bardzo pewnie. Nie chciałbym doświadczyć czegoś takiego jak w Kanadzie, ale teraz wiem, jak bezpieczne są bolidy Formuły 1.
W ostatnim czasie osiągasz znacznie lepsze rezultaty niż twój kolega z BMW Sauber, Nick Heidfeld...
Mój partner z zespołu nie jest moim najważniejszym konkurentem. Nie koncentruję się przesadnie na tym, czy jestem od niego lepszy czy nie. Nie ścigam się tylko z nim, a z dziewiętnastoma innymi zawodnikami. Jeśli będę od nich lepszy, będę lepszy także od kolegi z teamu.
Kiedy będziesz mistrzem świata?
Tego nie da się przewidzieć. Może za rok, może za pięć lat, a może nigdy.
Jeśli to w końcu się stanie, to w bolidzie BMW czy może w jakimś innym? Dostałeś już oferty od innych ekip?
Wiecie co, wydaje mi się, że czytacie nie te gazety co trzeba. Tam są tylko plotki i przypuszczenia. W tym momencie nie utrzymuję kontaktu z żadnym innym zespołem.
Jesteś pierwszym polskim kierowcą w Formule 1. Co stanie się w twoim kraju, gdy w końcu wygrasz wyścig?
Myślę, że będzie podobnie jak w Niemczech w czasie triumfów Michaela Schumachera, czy w Hiszpanii wtedy, gdy wygrywał Fernando Alonso. Różnica jest taka, że zanim pojawiłem się w Formule 1 zainteresowanie sportami motorowymi w Polsce było praktycznie zerowe.
Czy w Polsce jesteś już idolem?
Ani trochę nie czuję się jak idol.
Ale nie zawsze możesz decydować o tym, czy nim jesteś czy nie
Teraz w moim kraju jest wielu młodych chłopaków, którzy chcą zostać kierowcami wyścigowymi. To akurat dobrze. Ale potrzeba więcej niż tylko odosobnionego przykładu, by sport motorowy w Polsce w końcu stanął na nogi. I nie mówię tu akurat o Formule 1. Trzeba zacząć od kartingu, bo nie ma wyścigów, nie ma mistrzostw, nie ma też ludzi, którzy inwestowaliby w sporty motorowe.
Kto był dla ciebie idolem, gdy byłeś dzieckiem?
Najbardziej lubiłem Giancarlo Fisichellę i Fernando Alonso.
_ Za "Der Spiegel", GW _