Kubica nie jest jedynym Polakiem w F1
Miał sześć lat, kiedy z rodzicami wyjechał z Bydgoszczy do Niemiec. Od małego pasjonował się samochodami. Po maturze oddał się swojej pasji, pracował w kilku zespołach rajdowych. W międzyczasie założył też firmę Bar-Tek Motorsport. W 2000 roku w Kolonii, gdzie mieszkał i pracował, swoją bazę ulokował zespół F1 Toyota. - Nie szukałem Formuły 1, ona sama mnie znalazła - mówi "Super Expressowi" Bartek Bartoszewicz.
W Marsdorf pod Kolonią, w bazie Toyoty, pracują przedstawiciele ponad 30 narodowości. Są to głównie Niemcy i Japończycy, ale jednym z menedżerów jest Brazylijczyk, sekretarka to Koreanka, w pionie testowym pracuje też Togijczyk. Jest też kilku Polaków. Jeden z nich - Bartek Bartoszewicz - już niedługo może być jedną z najważniejszych osób w zespole.
Pracuje w Toyocie od 7 lat. Zaczynał jako jeden z wielu mechaników w fabryce. Potem awansował na mechanika od silników w zespole wyścigowym. - Zajmowałem się silnikami Ricardo Zonty, Oliviera Panisa, Ralfa Schumachera i Jarno Trullego - zdradza Bartoszewicz. - Pracowałem też w ekipie obsługującej pit stopy. To były wielkie emocje, ale wciąż chciałem czegoś więcej.