Kubica: nie boję się nikogo
Tor w Melbourne ma opinię bardzo trudnego, śliskiego i wyczerpującego.
- To prawda, choć uważać trzeba na każdym. Tutaj są bardzo specyficzne warunki atmosferyczne. Pogoda często się zmienia i trzeba nadążyć z korektą ustawień bolidu.
Słowem - loteria?
- Nic dodać, nic ująć. Trzeba po prostu odpowiednio się wstrzelić i mieć trochę szczęścia. Nasz zespół dobrze się przygotował: mamy mnóstwo informacji i wykresów z poprzedniego sezonu. Choć niektóre rzeczy trudno przewidzieć. Na przykład zmieliliśmy opony i teraz przekonamy się, jak tor zareaguje na nowe modele. Zobaczymy, czy będzie „nagumowywał” (na asfalcie zostają resztki opon, co decyduje o przyczepności – przyp. red.) się szybciej czy wolniej niż wcześniej. W nowym roku jest dużo niewiadomych, ale dla wszystkich jest tak samo. Na pewno będziemy walczyć.
A jak samopoczucie? Podczas przygotowań mieliście przecież problemy ze skrzynią biegów.
- Kierowca nie ma na to wpływu. Nad problemami technicznymi inżynierowie pracują od dłuższego czasu. Owszem, pojawiały się kłopoty ze skrzynią biegów, ale miejmy nadzieję, że udało im się je rozwiązać. Przekonamy się wkrótce.
Wielu kibiców liczy na Pański sukces. Jest szansa na czołowe miejsce?
Na starcie zabraknie legendy F1 – Michaela Schumachera, który zakończył karierę. Będzie łatwiej?
- Ktoś zapewne mógłby tak powiedzieć, ale na torze wciąż jest 21 zawodników do pokonania. Jeśli chcesz być pierwszy, nie możesz bać się nikogo.
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska/rozmawiał Wojciech Słoń