Kubica na tytanowych śrubach
Jest pierwszym Polakiem w Formule 1, a już w niedzielę będzie pierwszym, który wystartuje w wyścigu. Robert Kubica (21 l.) zastąpi w Grand Prix Węgier kontuzjowanego Jacques'a Villeneuve'a (35 l.). - Zrobię wszystko, żeby nie zawieść zaufania zespołu - zapewnia Polak – pisze Super Express.
Te słowa towarzyszą Kubicy od lat. Najpierw robił wszystko, żeby nie zawieść rodziców, którzy od początku kariery inwestowali wielkie pieniądze najpierw w zabawę, a potem w pasję syna. Szybko się okazało, że Robert ma wielki talent. W 1995 roku 10-latek został mistrzem Polski w gokartach. W ciągu kolejnych dwóch lat dołożył jeszcze pięć tytułów. - Wtedy już wiedziałem, że trzeba wyjechać na Zachód, żeby kariera syna mogła się rozwijać - mówi Artur Kubica, ojciec kierowcy.
Robert pojechał do Włoch, kraju, w którym karting jest rozwinięty najlepiej na świecie. W 1998 roku został mistrzem Włoch. - To był pierwszy w historii przypadek, że mistrzostwo zdobył nie-Włoch - przypomina Marcin Czachorski, PR manager Kubicy. - W ten sposób Robert zwrócił na siebie uwagę kartingowego świata. Pojawili się chętni do sponsorowania jego dalszej kariery.
(...) Wielkie ściganie miało się dopiero zacząć. Polak spędził dwa lata w Formule Renault 2000, zdobywając wicemistrzostwo serii. W 2003 roku trafił do znacznie silniejszej Formuły 3. Kilka tygodni przed pierwszym startem uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu.
- Jechałem z kolegą jako pasażer. Na zakręcie był rozsypany piasek, nie zdążyliśmy zahamować - opowiadał reporterom "Super Expressu". - Wylecieliśmy z trasy, spadliśmy ze skarpy w dół. Kubica w szpitalu usłyszał to, czego najbardziej się obawiał: "Pana ręka już nigdy nie będzie tak sprawna jak dotychczas".