Kubica na torze Poznań

Największe wydarzenie motoryzacyjne w Polsce zagościło na Torze Poznań. Ponad 140 tysięcy fanów talentu Roberta Kubicy przybyło do stolicy Wielkopolski w jednym tylko celu - zobaczyć jedynego polskiego kierowcę w Formule 1.

Temperatura sporo ponad 30 st. C. w cieniu, i blisko 50 stopni w słońcu. Spędzenie takiego dnia na torze wyścigowym nie jest najprzyjemniejsze. Chyba, że ma się solidny powód. Kilometrowe korki prowadzące na Tor Poznań oraz godziny wyczekiwania wcale nie ostudziły zapału tysięcy miłośników Formuły pierwszej oraz naszego jedynaka w tej topowej serii wyścigowej - Roberta Kubicy.

Gorąco zrobiło się jeszcze kilka kilometrów przed bramą wjazdową na Tor Poznań. Jedni wybrali miejskie środki transportu, czyli podstawione specjalnie, darmowe autobusy, inni wybierali podróż na własnych nogach, a reszta czekała godzinami w korkach w swoich samochodach. Posiadacze aut z klimatyzacją musieli jedynie uzbroić się w cierpliwość, ci bez klimatyzacji dodatkowo popijali litry chłodnej wody, która stała się jedynym wybawieniem. Rejestracje na samochodach pokazywały jak wielki i wyjątkowy to dzień. Nie zabrakło tablic z Pomorza, Śląska, Mazowsza, czy Małopolski.

Po przekroczeniu bramy wejściowej zaczyna się inny świat. Tego jeszcze w Polsce nie było. Według statystyk organizatora, w sobotnie popołudnie przez Tor Poznań przewinęło się blisko 150 tys. osób. Atmosfera nie przypominała niczego innego co do tej pory działo się w naszym kraju. Niczym piknik widywany na festiwalach muzycznych, czy słynnym Festival of Speed w Goodwood. Wielkie kolejki do punktów gastronomicznych, szukanie wygodnych miejsc do polegiwania w cieniu, tłumy przy butiku Renault i oczywiście walka o jak najlepsze miejsce przy barierkach, tak aby widok był doskonały. Największy tłum skupił się przy miejscu serwisowym bolidu F1 Renault R30, gdzie Robert wsiadał i wysiadał po pokonaniu całego toru. To tam skandowano jego imię najgłośniej.

Program imprezy wyglądał bardzo atrakcyjnie. Otwarcie bram już o godzinie 9 rano. Przejazd bolidu F1 dopiero po 16-tej. Jednak przez wszystkie długie godziny organizator, nie pozwalał na chwilę nudy. Do dyspozycji były liczne symulatory jazdy, można było samodzielnie zmienić koło w bolidzie wyścigowym, był human joystick, czyli interaktywna gra zespołowa, w której widownia za pomocą ruchu rąk steruje pojazdem na ekranie, liczne padoki Renault prezentujące auta z innych serii wyścigowych, czy butik Renault F1 Team, gdzie każdy mógł sobie kupić gadżety i pamiątki. Tuż przed dwunastą na Tor Poznań przybył długo wyczekiwany bohater - Robert Kubica. Z widzami przywitał się pokonując okrążenie w Renault Megane CC. Wiwatów i okrzyków było co nie miara. Kubica jest najlepszym kierowcą wyścigowym w historii Polski i widzowie dali mu tego wyraz.
- _ Jestem pod wrażeniem, że tak dużo ludzi zjawiło się tutaj, żeby zobaczyć mnie w bolidzie. Starałem się, aby wszyscy naprawdę dobrze się bawili _ - powiedział na konferencji Kubica.

Zaraz po zakończeniu rundy honorowej i przywitaniu się z widzami, Robert otrzymał w prezencie wyjątkowy samochód. Stworzony wyłącznie na polski rynek model Renault Megane GT z serii limitowanej Robert Kubica. Powstanie tylko 30 egzemplarzy tego auta. Kolekcjonerzy już mogą zacierać ręce.

Inżynierowie przygotowali dla Roberta jeszcze jedną niespodziankę. Mianowicie hymn polski w wykonaniu silnika bolidu F1! Później jeszcze sesja autografów, pierwsza z trzech odbytych, choć planowana była tylko jedna i Robert zniknął na dwie godziny.

Powrócił za kierownicą Renault Megane Trophy. Robiącym wrażenie, 360-konnym potworze zbudowanym na bazie seryjnego Megane. To już była delikatna zapowiedź tego, co miało wydarzyć się później. Dźwięk robił wrażenie nie tylko na laikach. Pod maskę Megane Trophy wpakowano jednostkę napędową V6 o pojemności 3.5 l, która osiąga moc 360 koni mechanicznych, a pierwszą setkę osiąga już po 3,67 sekundy.

Chwilę później na jedyny tor wyścigowy w Polsce z homologacją FIA wyjechali: wspaniała Karolina Czapka w Renault Megane Trophy racząc wszystkich na koniec paleniem gumy oraz Maurycy Kochański i Jakub Śmiechowski w Formule Renault 2000. Cała trójka dała radę.

Jednak wszyscy widzowie czekali na danie główne - Roberta Kubicę w bolidzie Renault F1 Team F30. I się doczekali. Tuż po szesnastej trybuny oszalały. Robert zasiadł za kierownicą i do życia zbudziła się potężna jednostka napędowa V8 RS27-2010 o pojemności zaledwie 2.4 litra. Mocy tak naprawdę nie zna nikt poza zespołem Renault. Jednak wspomina się o 700-800 KM. Przy masie 620 kg - z paliwem i kierowcą - takie wartości powodują, że osiągi są powalające.

Kubica przejechał po torze 10 okrążeń. Bardzo szybkich okrążeń, podczas których na prostej startowej osiągał niemal 300 km/h. Największe chyba wrażenie robił dźwięk bolidu kręconego do maksimum. Słyszany był nie tylko na samym torze, ale nawet na oddalonym o kilka kilometrów od toru lotnisku Ławica. Jednak to, co było słychać na samym torze powodowało gęsią skórkę na całym ciele. Raz na kilka okrążeń Robert zwalniał i co kilkaset metrów wykonywał rytualne palenie gumy, sprawiając że kibice raz zatykali uszy, raz bili brawo. Choć tego oficjalnie nie potwierdzono, to wiadomo że Kubica pobił rekord toru.

Podsumowując - 17 lipca 2010 r. przejdzie do historii. Ducha motosportu było czuć dosłownie na każdym centymetrze toru. Tego brakowało w naszym kraju i dziękować możemy głównie Robertowi, że dzięki niemu zainteresowanie sportem motorowym, w tej chwili głównie Formułą 1, robi tak wielką karierę.

Michał Grygier