Kubica: może Nakajima na chwilę przysnął
Dużo traciłem przy przyspieszaniu, samochód reagował dopiero po paru sekundach na wciśnięcie gazu. Byłem bardzo wolny na prostych, trudno było się utrzymać przed Alonso, nie mogłem się zbliżyć do Bourdais - mówi Robert Kubica.
Drugi raz z rzędu nie ukończył pan Grand Prix Australii, tym razem na przeszkodzie stanął incydent z Kazukim Nakajimą. Co dokładnie się stało?
Robert Kubica: Podczas ostatniej neutralizacji Nakajima wjechał we mnie tuż przed restartem, uszkodził mi tylne zawieszenie. Jechaliśmy dość powoli, bez gwałtownych manewrów. Nie wiem, może przysnął na chwilę. Zresztą nie powinno mnie tam w ogóle być, to był efekt wcześniejszych problemów.
Jakich?
W trakcie wyścigu zespół postanowił zmienić strategię. Zatankowaliśmy paliwo na 30 okrążeń, prawie 90 kilogramów, zakładając jednocześnie miękkie opony. W takich warunkach jazda ciężkim bolidem nie była łatwa, poza tym silnik zaczął tracić moc. Dużo traciłem przy przyspieszaniu, samochód reagował dopiero po paru sekundach na wciśnięcie gazu. Byłem bardzo wolny na prostych, trudno było się utrzymać przed Alonso, nie mogłem się zbliżyć do Bourdais.
_ Więcej w Rzeczpospolitej _