Kubica lepszy od Hamiltona
A Bernie ma, co postawić. Jego fortuna szacowana jest na 4,8 mld dol. Dziś jest wyrocznią w F1, ale jego pierwsze kroki w biznesie były skromne. O takich ludziach jak on Brytyjczycy mówią self-made man, czyli ktoś, kto sam stworzył swoją potęgę. W wieku 16 lat pracował w gazowni. Potem zaczął handlować częściami do motocykli. Bernie miał jednak głowę na karku i ze skromnego warsztatu zrobił największą firmę pośredniczącą w handlu motocyklami na Wyspach.
Po raz pierwszy powąchał zapach spalin F1 jako właściciel zespołu Connaught w latach 50. Ecclestone początkowo nie wierzył w sens inwestowania w zespoły. Sprzedawał je i kupował aż do mariażu z Brabhamem (to przez ten team do F1 wślizgnęło się BMW)
.
Łebskiemu biznesmenowi nie wystarczyła kontrola nad zespołem, chciał mieć wpływ na cały sport. Razem m.in. z Maksem Mosleyem założył stowarzyszenie konstruktorów F1, potem zabrał się za sprzedawanie praw telewizyjnych.
uż w sobotę przekonamy się, czy słowa Ecclestona wychwalające Kubicę przełożą się na fakty. W Monako lepszy był Lewis. W Kanadzie Hamilton był szybszy aż do kraksy w alei serwisowej. We Francji Brytyjczyk będzie musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Za zderzenie z Kimi Raikkonenem w Montrealu dostał karę cofnięcia o 10 miejsc na starcie na burgundzkim torze Magny-Cours.
Ecclestone ceni Kubicę od początku jego pojawienia się w F1. Ma też inny powód, by postawić na Polaka pieniądze. W rozmowie ze szwajcarskim dziennikiem "Blick" przyznał: "Przegrałem z Kubicą kupę forsy. To cholernie dobry gracz". Słowa te wypowiedział przed Grand Prix Monako. Wtedy na 55-metrowym jachcie "Force Blue", wartym ponad 5 mln dol., a należącym do Flavia Briatore (szefa teamu Renault), grał w karty z Kubicą i Fernando Alonso.
_ "Polska" _