Kubica jak Schumacher i Senna
W najmniej sprzyjających okolicznościach, na krętej, ciasnej i piekielnie śliskiej ulicznej trasie w Monte Carlo Robert Kubica po raz kolejny udowodnił, że jest mistrzem jazdy w deszczu.
Swoje bolidy poobijali o stalowe bandy m.in. mistrzowie świata Kimi Raikkonen i Fernando Alonso, a nawet zwycięzca Lewis Hamilton. Polak był jedynym zawodnikiem czołówki, który nie popełnił żadnego błędu. Dla niego nie była to jednak pierwszyzna.
Jeszcze jako dziecko, startujące w wyścigach gokartowych, Kubica ujawniał swój szczególny dar jazdy w trudnych okolicznościach. Na śliskim torze rządził od pierwszego w życiu, od razu wygranego wyścigu. - Pamiętam swój pierwszy start. To było 1995 roku w Poznaniu i w jeszcze kwietniu padał śnieg. Warunki były dosyć ekstremalne, ale takie same dla wszystkich - wspominał po latach nasz kierowca. Mówi się, że mokry tor wyrównuje szanse kierowców, ponieważ na nim ważniejsze od parametrów bolidu są umiejętności kierowcy. Mistrzami jazdy w deszczu byli legendarny Ayrton Senna oraz Michael Schumacher.
Teraz także polski kierowca daje się poznać z podobnej strony. Choć ostateczne wyniki tego nie pokazały, Polak wyśmienicie radził sobie w każdym mokrym starcie w Formule 1, a nawet wcześniej.
_ Przegląd Sportowy _