Kubica cztery metry przed Heidfeldem
Kubica: 32 punkty w sześciu wyścigach, trzykrotnie na podium, dwukrotnie na drugiej pozycji. Heidfeld: 20 punktów, raz na drugim miejscu. Różnica wyraźna, ale nie szokująca. Ale w kwalifikacjach Kubica partnera z BMW Sauber demoluje: wygrywa z nim 6:0 w trzeciej, decydującej o pole position sesji, i 5:1 w drugiej, kiedy nikt nie myśli o strategii w wyścigu, tylko po prostu kręci jak najszybsze czasy.
Spokojniejszy styl jazdy Heidfelda teoretycznie powinien dawać mu przewagę w wyścigu, bo na dłuższym dystansie liczy się także to, żeby umieć oszczędzać opony. Ale tutaj Kubica zyskuje na zakrętach, co potrafił robić już kilkanaście lat temu, jeżdżąc kartami. Polak ma inną technikę hamowania niż Heidfeld - robi to później, inaczej wchodzi w zakręt. - Daje mu to około czterech metrów przewagi - napisał ostatnio w F1 Racing znany dziennikarz Peter Windsor (prowadzi m.in. konferencje prasowe z kierowcami podczas weekendów GP). - Kierowcy tacy jak Robert ryzykują zablokowanie wewnętrznego przedniego koła - przyznaje Windsor, ale dodaje też, że dzięki temu stylowi dłuższy jest prosty odcinek przed zakrętem. Klasyczne pokonywanie łuków zajmuje więcej czasu i choć różnica czterech metrów w F1 przekłada się na tak mikroskopijną część sekundy, że aż trudno ją sobie wyobrazić, to na dystansie całego wyścigu może się ona zamienić w istotną przewagę. Zresztą w F1 liczą się te tysięczne części - podczas GP Monako w
kwalifikacjach Kubica przegrał z Heikkim Kovalainenem czwarte miejsce na starcie o 0,006 s.
_ Gazeta Wyborcza _