Kubica chciał się wycofać. "Trzeba coś z tym zrobić"
Robert Kubica i Maciej Baran w Rajdzie Sardynii odnieśli drugie z rzędu zwycięstwo w serii WRC-2, a w klasyfikacji generalnej uplasowali się na bardzo dobrym dziewiątym miejscu. Mimo znakomitego występu we Włoszech, Kubica z pewnych rzeczy był niezadowolony. - Chociaż wygrałem, jest jedna rzecz, o której muszę powiedzieć i którą muszę podkreślić - mówił po zwycięstwie polski kierowca.
Startujący Citroenem DS3 RRC Kubica wygrał klasyfikację WRC-2 Rajdu Sardynii z dużą przewagą, a w "generalce" wyprzedził nawet niektórych zawodników jadących znacznie mocniejszymi autami WRC i jako trzeci w historii były kierowca Formuły 1 zdobył punkty w rajdowych mistrzostwach świata. Można by pomyśleć, że nic tylko świętować sukces. Jednak 28-letni krakowianin nie był do końca zadowolony. A to za sprawą organizatorów, którzy jego zdaniem igrają ze zdrowiem i życiem kibiców i kierowców.
- Chociaż wygrałem, jest jedna rzecz, o której muszę powiedzieć i którą muszę podkreślić. Uważam, że wypuszczanie kierowców na trasę w minutowych odstępach na trasach szutrowych jest zbyt niebezpieczne. Na pierwszym odcinku specjalnym przez 20 kilometrów jechałem w kurzu. Byłem bardzo rozgoryczony. W porządku, warunki są takie same dla wszystkich, jednak kolejność w jakiej się startuje ma znaczenie - jeśli jedziesz z tyłu, tracisz czas. No i jest to niebezpieczne - powiedział Kubica, którego zdaniem minutowe odstępy powodują słabą widoczność na trasie ze względu na tumany kurzu wzbijane przez zawodników jadących z przodu.
- FIA (Międzynarodowa Federacja Samochodowa - przyp. WP) zazwyczaj wykonuje świetną robotę, by zadbać o bezpieczeństwo, a tutaj było rozczarowanie, ponieważ wyglądało na to, że nikt o kierowców nie dba. Nie chodzi tylko o zawodników, ale i o odcinki specjalne. Na jednym z nich jechaliśmy 20 sekund za Seppem Wiegandem, a ludzie stali na środku drogi, ponieważ nie spodziewali się, że zaraz za nim będzie jechał inny samochód. Nic nie widzieli ze względu na kurz - zdradził Kubica.
- Trzeba coś z tym zrobić, bo inaczej prędzej czy później coś się niestety stanie. A lepiej jest zadziałać zanim to nastąpi. Chcę to zaznaczyć, ponieważ uważam, że rajdy i tak są niebezpiecznym sportem, a jeśli ktoś robi je jeszcze bardziej niebezpiecznymi, to coś tu nie gra - dodał polski kierowca. - Mówię uczciwie: po pierwszym dniu rajdu zadecydowałem, że nie będę dalej jechał, jeśli wciąż będą tylko minutowe odstępy pomiędzy kierowcami. Nie ma sensu ryzykować. Cena zwycięstwa nie jest taka sama, jak cena twojego życia. To bardzo proste - podkreślił Kubica, który doskonale wie o tym, jeśli idzie o sprawy bezpieczeństwa na rajdowych trasach, to nie ma miejsca na niedociągnięcia.