Ksenony i LED-y: trwałość i rzeczywiste koszty
Nieustannie rozwijający się rynek motoryzacyjny oferuje nam coraz to nowsze rozwiązania techniczne. Wybierając je w początkowym okresie użytkowania samochodu, zawsze zyskujemy. Wyższy komfort eksploatacji, a co ważniejsze zwiększone bezpieczeństwo jazdy skłaniają zmotoryzowanych do sięgania właśnie po rynkowe nowości. Z drugiej jednak strony, pojawiają się liczne wątpliwości dotyczące trwałości i kosztów utrzymania wspomnianych technologii. W wielu przypadkach ich żywotność okazuje się kilkukrotnie większa niż tradycyjnych, stosowanych dotychczas rozwiązań. Niestety, ceną za to okazują się zwielokrotnione koszty części zamiennych. Od kilku lat takie właśnie zmiany zachodzą na rynku oświetlenia.
Nawet w samochodach segmentu B możemy zamówić reflektory ksenonowe, w wyższych klasach coraz częściej pojawiają się światła wykonane w całości w technologii LED. Sprawdźmy zatem, z jakimi wydatkami i na jaką wytrzymałość możemy liczyć decydując się na tradycyjne, ksenonowe czy też LED-owe światła.
Dzisiaj zdecydowana większość używanych jak i nowych samochodów osobowych wyposażona jest nadal w zwykłe oświetlenie przednie, wykorzystujące żarówki typu H4 i H7. Producenci stosują je bardzo powszechnie ze względu na niskie koszty produkcji i późniejszego serwisowania. Nawet stosunkowo częsta wymiana żarówek nie wygeneruje wysokich rachunków. Co więcej, w wielu samochodach we własnym zakresie damy radę je zmienić. Ewentualnie będziemy musieli jedynie odkręcić lub poluzować osprzęt silnika zasłaniający dostęp do reflektorów.
W klasycznych żarówkach za wytwarzanie światła odpowiada rozgrzany drut wolframowy – w takiej konstrukcji szklana bańka stanowi tylko jego osłonę. Natomiast odpowiednią emisją i kształtowaniem strumienia światła zajmują się odbłyski pokrywające wewnętrzną część reflektora. Niestety, po kilku latach matowieją, co przekłada się na wyraźny spadek wydajności reflektorów. Wytrzymałość zwykłych żarówek (H4 i H7) określana jest na około 550 h, zaś żarówek o zwiększonej wydajności – jedynie 200 h. Zużycie energii plasuje się na poziomie około 55 W.
Przeszło dwie dekady temu na motoryzacyjnym rynku pojawiła się nowa technologia, która na dobre zmieniła rynek oświetlenia. Tradycyjne światła nadal pozostają najpopularniejsze, jednak drugie miejsce należy do droższych reflektorów ksenonowych, które działają wykorzystując zupełnie inny mechanizm. W ich przypadku szklana bańka wypełniona jest gazem, a światło powstaje dzięki procesowi jego jonizacji. Kierowcy doceniają je za dużo większy zasięg oraz barwę wytwarzanego światła – zbliżona jest do światła słonecznego, co bardzo ułatwia dostrzeżenie niebezpieczeństwa. To jednak nie koniec zalet ksenonów. Ich kolejnym atutem jest intensywność generowanego strumienia. Zwykłe żarówki wytwarzają około 1650 Im, ksenonowe lampy natomiast niemal dwa razy więcej.
Przechodząc do kwestii wytrzymałości i poboru energii znów nowsza technologia okazuje się wyraźnie lepsza. Pobór prądu wynosi około 35 W, a światła ksenonowe średnio wytrzymują 3000 h. Oczywiście, ogromne znaczenie mają warunki ich pracy w pojeździe – odprowadzenie ciepła, napięcie i jakość wykonania. Zwykłe żarówki niemal niczym nie zapowiadają nadchodzącej awarii, lampy ksenonowe przed ostatecznym końcem zmieniają barwę – pamiętajmy by wymieniać je parami. Zużywają się żarniki, przetwornice oraz same reflektory. O ile pierwsze dwa elementy bez problemów kupimy poza ASO (żarnik 150-400 złotych, przetwornica 400-800 złotych), o tyle wspomniane reflektory pochłoną nawet 4000 złotych.
Już od kilku lat większość producentów wprowadza do oferty, a nawet standardowego wyposażenia światła do jazdy dziennej wykorzystujące technologię LED. Energooszczędne diody z łatwością sprawdzały się w swojej roli, co więcej, w dziennym świetle są dużo lepiej widoczne niż tradycyjne lampy. Niemniej, po zapadnięciu zmroku musiały ustąpić mnejsca halogenom bądź ksenonom. Obecnie na liście opcji BMW, Mercedesa czy Audi znajdziemy także światła, które w całości opierają się na tej technologii.
W ciągu dnia świeci się tylko wąski pasek diod – spełniając przepisowe wymogi. Po zmroku natomiast do akcji wkracza kolejna grupa. Dzięki aktywnemu sterowaniu, strumień światła jest na bieżąco dostosowywany do warunków drogowych. Oświetlenie LED generuje blado białe światło, przez co daje jeszcze lepszy obraz drogi przed autem niż reflektory ksenonowe. Na dodatek przewidywana trwałość oraz pobór energii prezentuje się o wiele lepiej niż w przypadku popularnych ksenonów. Niestety, diodowe lampy wymagają nadal dopłaty kilku lub kilkunastu tysięcy złotych.
Aktualnie przeciętny kierowca ma do wyboru praktycznie tylko dwa rodzaje oświetlenia samochodu – tradycyjne i ksenonowe, w pełni LED-owe jest po prostu za drogie. Pod względem kosztów eksploatacyjnych na palmę pierwszeństwa zasługują zwykłe „żarówkowe” światła, ustępują one jednak efektywnością i żywotnością ksenonom – które z kolei w razie awarii pochłoną przynajmniej kilkaset złotych.
Piotr Mokwiński, moto.wp.pl