Krzysztof Hołowczyc to znany polski kierowca rajdowy, który kojarzony jest także z licznymi wydarzeniami związanymi z bezpieczną jazdą – m.in. ze szkoleń policjantów. W 2013 roku został jednak złapany przez funkcjonariuszy. Według wideorejestratora, jechał aż 204,4 km/h w miejscu, gdzie wolno maksymalnie 90 km/h.
Takie przewinienie wiąże się z poważnymi konsekwencjami – łącznie z możliwością odebrania prawa jazdy. Kierowca rajdowy nie zgadzał się jednak z zapisem wideo i twierdził, że wcale nie jechał szybko. Dyskusyjna była bowiem metoda pomiaru. Prędkość ściganego auta jest bowiem ustalana na podstawie szybkości z jaką jedzie radiowóz. Wystarczy, że policjanci przejadą 100 m ze stałą prędkością za poprzedzającym autem i takie nagranie staje się automatycznie podstawą do wystawienia mandatu.
Z informacji biegłego do których dotarł dziennik.pl wynika jednak, że Hołowczyc nie jechał 204,4 km/h, ale 161 km/h. To nadal poważne naruszenie przepisów ruchu drogowego. Według tej interpretacji, rajdowiec jechał bowiem o 71 km/h za szybko. Sprawa nie jest jeszcze zamknięta. Kolejną rozprawę przewidziano na 25 maja. Poniżej prezentujemy film, w którym Hołowczyc komentował jakiś czas temu to zatrzymanie.
mp/moto.wp.pl