Krajowy Rejestr Długów: rosną długi firm transportowych
W ciągu ostatnich 12 miesięcy liczba zadłużonych firm transportowych, które zostały wpisane do Krajowego Rejestru Długów zwiększyła się o ponad 10 proc., do 10 014. Ich zadłużenie sięgnęło 344 mln zł - wynika z danych KRD.
"Od lutego ubiegłego roku liczba zadłużonych firm transportowych, które zostały wpisane do KRD powiększyła się o ponad 10 proc. i teraz jest ich już 10 014. Ich dług wzrósł o 44,5 mln zł" - wskazał cytowany w poniedziałkowym komunikacie prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki.
"To duża zmiana, zwłaszcza, że w całej gospodarce generalnie odnotowaliśmy wyhamowanie przyrostu liczby dłużników. Widać, że w tej branży są problemy z płatnościami, co można wiązać z utratą części zamówień" - dodał.
Jak wskazali eksperci KRD, ostatni rok nie był łatwy dla tej branży, gdyż przewoźnicy najpierw boleśnie odczuli konsekwencje ograniczeń w handlu z Rosją w wyniku konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, a obecnie obawiają się, że ich kłopoty mogą się jeszcze pogłębić, na skutek wprowadzenia płacy minimalnej dla zagranicznych kierowców wjeżdżających do Niemiec.
Z danych KRD wynika, że w województwach położonych wzdłuż granicy z Rosją, Białorusią i Ukrainą przybyło 108 zadłużonych transportowców i jest ich teraz 1132, a ich dług powiększył się o 4,4 mln zł do 55,8 mln zł.
"Towary na Wschód wozili nie tylko przewoźnicy z tych czterech województw. Najwięcej zadłużonych firm z tej branży jest na Mazowszu, Górnym Śląsku i w Wielkopolsce - przewoźnicy z tych województw to blisko 42 proc. wszystkich dłużników. Ich łączny dług to 142,5 mln zł" - wskazano w komunikacie.
Dodano w nim, że trzy najbardziej zadłużone firmy transportowe notowane w KRD mają siedziby w województwie śląskim, dolnośląskim i warmińsko-mazurskim, a każda z nich jest winna swoim wierzycielom ponad 5 mln zł.
"Jakby mało było problemów na Wschodzie, przełom roku przyniósł kolejny problem, tym razem w Niemczech. Tamtejszy rząd wprowadził przepisy nakazujące wypłacanie zawodowym kierowcom jeżdżącym po niemieckich drogach minimum 8,5 euro za godzinę" - przypomina KRD.
"To nie jest żadna troska o polskich kierowców, którzy przecież swoje pensje i tak wydają w Polsce, to brutalna próba wyeliminowania z niemieckiego rynku polskiej konkurencji. Konkurencji nie tylko tańszej, ale i lepszej" - podkreśla cytowany w komunikacie prezes Rzetelnej Firmy Waldemar Sokołowski.
Dodał, że do Rzetelnej Firmy należy 2,5 tys. firm transportowych i ich właściciele sygnalizują, iż utrzymanie tych przepisów "to dla nich zabójstwo".
"Spowodowałoby to wzrost kosztów pracowniczych o 50-60 proc. Nasze firmy nie są w stanie udźwignąć takich kosztów, więc liczba dłużników jeszcze się powiększy" - stwierdził Sokołowski.
Przewoźnicy należący do programu Rzetelna Firma prowadzonego pod patronatem KRD domagają się od polskiego rządu, by w bezpośrednich rozmowach z niemieckim rządem lub za pośrednictwem Komisji Europejskiej doprowadził do takich zmian niemieckich przepisów, aby nie obowiązywały one przedsiębiorców z innych krajów.
W komunikacie wskazano, że choć Berlin zawiesił obowiązywanie przepisów o płacy minimalnej w odniesieniu do przejazdów tranzytowych, to jednak nie rozwiązuje to problemu. "Po pierwsze zawieszone przepisy można łatwo znowu wprowadzić w życie, po drugie polscy przewoźnicy świadczą w Niemczech także usługi kabotażowe (transport na terenie Niemiec) oraz przewożą towary z Niemiec do Polski i odwrotnie. W obu tych przypadkach przepisy o płacy minimalnej obowiązują nadal" - podkreślono w komunikacie.