Kradnąc paliwo potrącił kobietę
Przed łódzkim sądem stanie 32-letni Piotr L., który kradnąc paliwo, potrącił pracownicę stacji. Kobieta doznała skomplikowanego złamania nogi. Mężczyźnie może grozić do 15 lat więzienia.
Do zdarzenia doszło w maju na stacji paliw przy ul. Palki w Łodzi. Pod dystrybutor podjechał Nissan Almera na łódzkich tablicach rejestracyjnych. Gdy kierowca samochodu tankował paliwo, pracownica stacji zauważyła, że na przedniej szybie nie ma naklejki z numerem rejestracyjnym. Podejrzewała, że może dojść do kradzieży paliwa i postanowiła to wyjaśnić.
Gdy kierowca nissana zobaczył kobietę, przerwał tankowanie i gwałtownie ruszył. Pokrzywdzona upadła na maskę samochodu, jednak sprawca nie zatrzymał się. Dopiero po kilku metrach ofiara spadła na ziemię, a Nissan przejechał jej po nodze.
Sprawca uciekł, nie udzielając pomocy poszkodowanej; kobieta doznała otwartego złamania prawej nogi. Złodziej ukradł paliwo warte 217 zł. Szybko okazało się, że tablice rejestracyjne zamontowane w Nissanie były kradzione. Po kilku dniach policjanci zatrzymali mężczyznę w warsztacie samochodowym w Aleksandrowie Łódzkim. Jego dane ustalono na podstawie linii papilarnych, ponieważ sam podawał się za kogoś innego; sprawcę rozpoznała też pokrzywdzona. Okazało się, że był poszukiwany był kilkoma listami gończymi za różne przestępstwa.
Początkowo prokuratura przedstawiła Piotrowi L. zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, jakim w tym przypadku był samochód. Ostatecznie zmieniono zarzuty na kradzież rozbójniczą paliwa i spowodowanie u pracownicy stacji obrażeń, które "naruszyły czynności narządów ciała na czas powyżej siedmiu dni".
- Przyjęto, że oskarżony działał w warunkach recydywy, był bowiem wielokrotnie karany za przestępstwa przeciwko mieniu - rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. - Ostatni raz zakład karny opuścił na początku ub. roku.
Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Na proces czeka w areszcie. Za zarzucane mu czyny grozi 10 lat więzienia, ale ponieważ działał w warunkach recydywy może mu grozić nawet 15 lat pozbawienia wolności.
tb/