Kolejne BMW skończyło pod lodem
Nie minęły dwa tygodnie od wpadnięcia pod lód miłośnika driftu z okolic Kórnika, a strażacy i policjanci musieli zmagać się z kolejnym takim przypadkiem. Na szczęście i tym razem obyło się bez ofiar. O sprawie pisze "Gazeta Olsztyńska".
Mieszkaniec Olsztyna postanowił poćwiczyć jazdę w poślizgu na zamarzniętym jeziorze Ukiel. Niewłaściwie oszacował jednak grubość warstwy lodu i w pewnym momencie jego skorupa pękła pod samochodem. Mężczyźnie udało się samodzielnie wydostać z kabiny BMW, samochód jednak zatonął.
Wydobycia zatopionego około 20 metrów od brzegu samochodu podjęła się olsztyńska straż pożarna. Pojazd zatrzymał się na głębokości 3 metrów, więc do akcji musieli wkroczyć nurkowie straży pożarnej. Po niespełna czterech godzinach od załamania się lodu samochód został wydobyty. Jak dowiedzieliśmy się w olsztyńskiej komendzie, w akcji udział wzięło 15 strażaków.
Teraz 25-letni kierowca BMW odpowie za swoją lekkomyślność przed sądem. Mimo czekającej go kary może być zadowolony, ponieważ udało mu się ujść z życiem. W lutym 2015 roku mniej szczęścia miał inny młody kierowca. Na jeziorze Tejstymy lód załamał się pod jadącym po nim samochodem, a mężczyzna utonął sto metrów od brzegu.
Źródło: „Gazeta Olsztyńska”, Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie, Policja
Tomasz Budzik, Wirtualna Polska