Kolejna odsłona wojny Alonso i Hamiltona
Po beznadziejnym starcie Hamilton utknął za Hiszpanem. Martin Brundle, komentator telewizji ITV powiedział wówczas, że to "ostatnie miejsce na którym chciałby się znaleźć". Chwilę potem kierowca McLarena uderzył w jadącego przed nim Alonso i stracił przedni spoiler. Kolizja pomiędzy akurat tymi dwoma kierowcami od razu wzbudziła wiele kontrowersji.
"Alonso z pewnością musiał zwolnić, bolidu F1 tak szybko się nie dogania" - twierdzi Brundle. Zdaniem brytyjskich obserwatorów McLaren powinien złożyć w tej sprawie protest.
Dwukrotny mistrz świata zaprzecza, jakoby celowo zwolnił przed Hamiltonem. "On był po prostu znacznie szybszy ode mnie, dlatego uderzył w mój tył" - skomentował całą sprawę Alonso, który z kolizji wyszedł z minimalnymi uszkodzeniami.
Hamilton zresztą wyścigu o Grand Prix Bahrajnu na pewno nie zaliczy do udanych. Nie dość, że zderzył się z Alonso raczej ze swojej winy (zbyt późno zaczął hamować), to jeszcze potem miał duże problemy z wyprzedzaniem kierowców znacznie słabszych teamów. Z trudem minął m.in. Anthony'ego Davidsona i Giancarlo Fisichellę. Kiedy ci starali się z całych sił nie przepuścić Hamiltona, ten wykonywał w ich kierunku dziwne gesty manifestujące swoje niezadowolenie. Najwyraźniej zapomniał, że tym razem nie dubluje ich, a musi twardo walczyć o pozycje w połowie drugiej dziesiątki.
_ GW _