Kłopotliwa elektronika
Pod znakiem zapytania stanęły prace nad nowymi technologiami, takimi jak zaawansowane systemy wspomagania kierowcy (ang. Advanced Driver Assistance Systems - ADAS), a także wprowadzenie regulacji prawnych dotyczących obowiązku stosowania rozwiązań elektronicznych podnoszących bezpieczeństwo.
Tak sytuację ocenia firma doradcza Frost & Sullivan, na podstawie ostatnich doniesień z rynku motoryzacyjnego. Uważa, że producenci samochodów zdali sobie sprawę z niebezpieczeństw powodowanych coraz szerszym zastosowaniem elektroniki w pojazdach.
Tuż po problemach Toyoty, która z powodu problemów z hamulcami musi serwisować blisko pół miliona egzemplarzy swego flagowego Priusa i innych samochodów hybrydowych, Ford ogłosił, że przeprowadzi aktualizację oprogramowania obsługującego układ hamulcowy w najnowszych modelach Forda: Fusion Hybrid i Mercury Milan Hybrid. Do tego dochodzą wątpliwości co do bezpieczeństwa Toyot Corolla z roczników 2009-2010 i Chevroletów Cobalt z lat 2005-2009. Ciągłe dążenie do zmniejszenia zużycia paliwa i poprawy dynamiki oraz nacisk, jaki producenci aut kładą na bezpieczeństwo, komfort i poczucie luksusu, radykalnie zwiększyło liczbę urządzeń elektronicznych i programów komputerowych znajdujących się w pojeździe.
- _ Choć elektronika zmniejszyła zużycie paliwa i podniosła komfort, to równocześnie stworzyła duże zagrożenie wypadkowe dla konsumentów i naraziła producentów samochodów na kosztujące miliony dolarów akcje wycofywania aut do serwisów _ - mówi Krishnasami Rajagopalan, Global Programme Manager we F&S. - _ Zaufanie, jakim niezliczeni konsumenci obdarzali firmy motoryzacyjne, zostało nadszarpnięte _.
Zwiększanie poziomu elektroniki w samochodach zawsze uważano za bezpieczny proces, który cieszył się dużym zaufaniem ze strony producentów i instytucji nadzorujących. Tymczasem, niedawne akcje koniecznego serwisowania Toyoty i Forda były w obu przypadkach związane z oprogramowaniem układów ABS zapobiegających blokowaniu hamulców. Dotyczyły zatem systemu, którego stosowanie w wielu regionach świata, w tym w Europie i USA, jest ze względów bezpieczeństwa obowiązkowe. - _ Chociaż problem ten wiąże się tylko z układem hamowania regeneracyjnego w samochodach hybrydowych, to można przewidywać, że będzie on miał szersze reperkusje, jeśli chodzi o stosowanie zespołów elektronicznych w ogóle, a zwłaszcza tych, które odpowiadają za bezpieczeństwo _- dodaje analityk F&S.
Pozostaje tylko czekać, by przekonać się, czy ostatnie akcje wycofywania pojazdów zaowocują podniesieniem wymagań wobec urządzeń elektronicznych oraz ich dokładniejszym badaniem i testami. W grę wchodzi zarówno przyszłość projektowania i wprowadzania na rynek takich systemów, jak i nieuniknione podwyżki cen dla konsumentów oraz kwestie potencjalnej odpowiedzialności dostawców. Czas pokaże też, czy ewentualny spadek zaufania konsumentów do elektroniki samochodowej doprowadzi do wyhamowania "elektronizacji" samych pojazdów.