Kierowcy wreszcie zobaczą zdjęcia z fotoradarów
Bezpieczeństwa na polskich drogach pilnują nie tylko policjanci, ale też ich mechaniczne substytuty - fotoradary. Odkąd przeszły one pod administrację Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego, zmieniły się zasady rządzące ich wykorzystaniem. Właściciele samochodów otrzymują jedynie przesyłkę zawierającą zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia. W liście nie ma natomiast zdjęcia, które jest dowodem w sprawie. Niebawem ma się to zmienić.
Wiele wskazuje na to, że era zdjęć od „najdroższego fotografa” powraca. Jak informuje rozgłośnia RMF.FM, fotografie nie będą jednak drukowane i załączane do przesyłki od GITD. Będzie można zobaczyć je w internecie. Jak? Przejęcie fotoradarów przez „krokodylki” było czymś więcej niż tylko zmianą administratora tych urządzeń. Jednocześnie podjęto decyzję o drastycznym zwiększeniu ich liczby - z ok. 70 do blisko 400. To jednak nie wszystko. Do lipca 2014 roku wszystkie stacjonarne fotoradary mają być oklejone żółtą folią, by były lepiej widoczne, a o miejscu ich lokalizacji decydować ma analiza liczby wypadków.
Nowy jest również sposób obróbki uzyskanych przez fotoradary dowodów wykroczeń. Powstaje centralny system odczytywania i przetwarzania zdjęć, który z tej pracy prawie zupełnie wykluczy człowieka. W Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym komputery będą odczytywać numery rejestracyjne przyłapanych samochodów, a następnie łączyć się z elektroniczną bazą pojazdów, określać jego właściciela i drukować przesyłkę. Skoro wszystko ma odbywać się za pomocą komputerów, nic nie stoi więc na przeszkodzie, by udostępnić zdjęcia w sieci. Każdy kierowca będzie otrzymywał osobisty kod, który pozwoli mu na zalogowanie się do systemu i zobaczenie zrobionych mu zdjęć. Jakie będą z tego korzyści?
Po pierwsze właściciel samochodu będzie mógł sprawdzić, kto prowadził pojazd w chwili popełnienia wykroczenia. Obecnie GITD ma aż 180 dni na przesłanie zawiadomienia, a to oznacza, że w przypadku pokonywania dłuższej trasy, podczas której zmieniali się kierowcy, właściciel auta ma prawo nie pamiętać, czy o wskazanej w liście godzinie siedział za kierownicą. Jeśli do przekroczenia prędkości nikt nie chce się przyznać, ma on tylko dwa wyjścia: wziąć winę na siebie lub odmówić wskazania sprawcy i zapłacić wyższy mandat. To ostatnie jest zresztą źródłem kontrowersji. Po pierwsze, jest to furtka dla piratów drogowych. Po drugie, jak wskazuje Rzecznik Praw Obywatelskich, GITD nie ma prawa karać za odmowę wskazania sprawcy.
Udostępnienie zdjęć właścicielom sfotografowanych samochodów będzie miało też inną zaletę. Zainteresowani będą mogli sprawdzić, czy na zdjęciu nie ma innego samochodu. Taka okoliczność oznacza bowiem, że złamania przepisów nie da się przypisać konkretnemu autu i mandat nie może zostać wystawiony.
Kiedy kierowcy na powrót będą mogli oglądać dowody wykroczeń? Urzędnicy GITD nie podają szacowanych dat. Wiadomo jednak, że do działania systemu potrzebne jest sprawne funkcjonowanie CEPiK-u oraz dobre połączenie jego bazy z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Optymistyczne prognozy mogą więc mówić, że fotografie przez internet będziemy mogli sprawdzać nie wcześniej niż w 2014 roku.
tb/sj/tb, moto.wp.pl