Kierowcy vs komunikacja miejska
Autobusy czy tramwaje często "łapią" opóźnienia przez nieprawidłowo zaparkowane samochody, np. na torowisku. Jak się okazuje, to nie jedyne przewinienie kierowców względem komunikacji miejskiej.
Nikogo nie dziwią korki na ulicach miast, które są efektem rosnącej liczby samochodów. Przykładowo w Poznaniu poza mieszkańcami miasta po trasach poruszają się dojeżdżający do pracy mieszkańcy ościennych gmin czy liczni studenci pobierający w stolicy Wielkopolski naukę. Z danych wynika, że średnia prędkość podczas godzin szczytu w Poznaniu oscyluje wokół 35 km/h. Jeszcze gorzej jest w ścisłym centrum miasta - tam kierowcy w ciągu godziny pokonują przeciętnie 30 km.
Takiej sytuacji dałoby się uniknąć, jeśli mieszkańcy korzystaliby częściej z komunikacji miejskiej. Z nią jednak też bywa różnie - spóźnienia, ceny biletów czy częstotliwość kursowania to tylko nieliczne kwestie wytykane MPK przez kierowców. Zdarza się, że często oni sami odpowiadają za taki stan rzeczy - w ostatnim czasie popularny w sieci był film, w którym kierowca w niewłaściwy sposób wyprzedza tramwaj na moście Królowej Jadwigi.
Mimo apeli MPK i policji zmotoryzowanie często blokują torowiska. Zachowanie takie zazwyczaj wynika z niewystarczającej liczby miejsc parkingowych, co jednak go nie usprawiedliwia. Temu, który blokuje torowisko grozi mandat od policji (100 zł) oraz kara nałożona przez...zarządcę komunikacji miejskiej. Poznańskie stawki za zablokowanie przejazdu tramwaju wynoszą 5 zł/min. zaś autobusu - 3,5 zł/min. Warto zatem trzymać się prostej zasady - zachować odpowiednią odległość (minimum 1 m) od torowiska. Dzięki temu nasz budżet zostanie nienaruszony, a jakość podróży - zarówno zmotoryzowanych jak i korzystających z komunikacji publicznej - ulegnie poprawie.
Źródło: Creandi.pl
ll/moto.wp.pl