Kierowcy równi i równiejsi
Zdobycie tytułu w pierwszym sezonie startów w Formule 1 to wielka rzecz. Wszystko wskazuje na to, że Lewis Hamilton dokona tego jako pierwszy – pisze Mikołaj Sokół w komentarzu dla Rzeczpospolitej.
Anglik jest utalentowany, bardzo szybki, wkroczył do F1 bez respektu dla uznanych gwiazd. Dobrze radzi sobie na torze, poza nim i naprawdę nie wiadomo, dlaczego ludzie rządzący Formułą 1 starają się jeszcze pomagać Lewisowi tam, gdzie on świetnie obywa się bez ich pomocy.
Tak było w niedzielę w Japonii. Kara dla Roberta Kubicy to znak dla innych: Hamiltona atakować i wyprzedzać nie wolno. Brytyjscy dziennikarze używali dosyć śmiesznego argumentu - kara była słuszna, bo nie wolno walczyć na torze z kierowcami, którzy rywalizują o mistrzostwo. To tak, jakby w piłce nożnej drużyna grająca z liderem nie mogła strzelać bramek. Sędziowie nie byli w dodatku konsekwentni - Sebastian Vettel nie został ukarany za wyrzucenie z toru Fernando Alonso, który także walczy o mistrzowski tytuł.
_ Więcej w Rzeczpospolitej _