Ogólnopolski protest kierowców przeciw wysokim cenom paliw odbędzie się w sobotę 28 stycznia. Uczestnicy protestu w południe wyruszą na ulice około 90 polskich miast i jadąc powoli, ale zgodnie z przepisami będą blokować ruch. Ma to wymóc na rządzie działania prowadzące do obniżenia cen paliw na stacjach benzynowych.
Protest ma objąć cały kraj, a na stronie internetowej organizatorów można już przeczytać o około 90 miejscach, w których zbiorą się protestujący. Na portalu Facebook akcja ma już ponad 16 tys. fanów. Organizatorzy planują powolne przejazdy głównymi ulicami miast w sobotnie popołudnie. Jeśli protest nie przyniesie efektu, będzie powtarzany przez kilka miesięcy.
Łukasz Jasiński, główny organizator protestu wyjaśnia, że jego przyczyną są ceny paliw na "poziomie europejskim" w sytuacji, gdy zarobki Polaków są zdecydowanie niższe. Kierowcy chcą w ten sposób pokazać, że dla przeciętnego mieszkańca naszego kraju tak wysokie ceny są nie do przyjęcia, gdyż drogie paliwo to nie tylko wyższy koszt dojazdu do pracy lub na zakupy, ale też wszystkich towarów w sklepach.
Organizatorzy zapewniają, że protestujący nie będą łamać żadnych przepisów, a jedynie jechać powoli. Trasy i szczegóły akcji protestacyjnej w konkretnych miastach zależą od decyzji lokalnych organizatorów. W niektórych miastach kierowcy mają też zablokować stacje benzynowe, tankując niewielkie ilości paliwa. Jasiński przyznał, że to uderza głównie we właścicieli stacji, dlatego oficjalnie protest nie przyjmuje takiej formy - jest to indywidualny wybór uczestników w poszczególnych miastach.
Zdaniem organizatorów przed wyborami rząd udowodnił, że ma mechanizmy pozwalające obniżyć ceny paliwa. Jasiński zapytany o to, czy protestujący wymagają konkretnego działania od rządu przyznał, że każdy sposób obniżenia cen paliwa będzie dobry i protestujący oczekują propozycji. Ministerstwo Finansów natomiast wyjaśnia, że Polska po Bułgarii ma najniższą akcyzę w Unii Europejskiej, równą 330 euro za tysiąc litrów i z tego powodu nie ma szans na jej obniżenie.
Istnieją jednak też inne możliwości. Jedna z propozycji odnosi się do umożliwienia odliczenia pewnej kwoty zapłaconego VAT-u. Organizatorzy protestu też zwracają uwagę, że koncerny paliwowe należą do państwa, dzięki czemu rząd może wymusić obniżenie przez nie cen.
28 stycznia ma być pierwszym takim protestem, ale raczej nie ostatnim. Kolejny planowany jest już na luty, jednak ma się on przenieść też przed instytucje rządowe i utrudnić pracę politykom. Pytanie o skuteczność takiego działania budzi fakt, że rządowe limuzyny mogą jeździć na włączonych sygnałach dźwiękowych i świetlnych, jako pojazdy uprzywilejowane i protestujący będą zmuszeni je przepuścić. Jednak Jasiński zapewnia, że jeśli rząd nie zaproponuje rozwiązania problemu, to protesty będą trwać, a ich kulminacja ma nastąpić podczas Euro 2012.
sj/mw/mw