"Kierowcy powinni być wdzięczni Mosleyowi"
Kierowcy Formuły 1 buntują się przeciwko tej podwyżce. Czy słusznie? - Będą musieli pomyśleć o sprzedaży swojego drugiego jachtu - kpi z kierowców jeden z redaktorów popularnego serwisu internetowego _ planet-f1.com _.
FIA żąda od kierowców 100 400 euro opłaty podstawowej, 2720 euro za obowiązkowe ubezpieczenie oraz 2100 euro za każdy zdobyty punkt w poprzednim sezonie. Szef FIA, Max Mosley, tłumaczy, że zeszłoroczna podwyżka była konieczna ze względu na rosnące koszty związane z zachowaniem bezpieczeństwa na torach. - Wydajemy na to fortunę, a w większości korzystają z tego kierowcy - mówi. - Wielu ludzi uważa, że skoro kierowcy zarabiają bardzo duże pieniądze, a my wydajemy ich mnóstwo by zapewnić im bezpieczeństwo, to opłaty należy podnieść - dodaje.
Kierowcy nie zgadzają się na podniesienie opłat, a ich postawa spotkała się z krytyką komentatorów. - Kierowcy poświęcają całe swoje życie, aby dostać się do Formuły 1. Kiedy już tam są, przeprowadzają się do Monte Carlo gdzie nie płacą podatków, kupują prywatne odrzutowce, jachty, luksusowe domy... Kiedy jednak FIA chce podnieść koszty superlicencji, buntują się - czytamy w serwisie _ planet-f1.com _.
FIA wykonała ogrom pracy związanej z bezpieczeństwem kierowców, zarówno na torze jak i w trakcie testów bolidów. Od wypadku Elio de Angelisa na torze Paul Ricard nie minęło tak wiele czasu. Wypadek przy prędkości blisko 300km/h, spowodowany przez usterkę maszyny, kosztował kierowcę życie. Wtedy jednak nie było na torze helikoptera medycznego gotowego do startu w każdej chwili. W ubiegłym tygodniu testy w Portugalii zostały wstrzymane, ponieważ pogoda nie pozwalało na loty śmigłowcem. Bardzo możliwe, że dziś de Angelis by przeżył.
Nie przeżyłby za to Robert Kubica, gdyby jego wypadek z Grand Prix Kanady wydarzył się w 1986 roku. Kubica jest dla mnie najprawdziwszym kierowcą ze wszystkich. Podejrzewam, że jest też jednym z ostatnich którzy narzekać będą na zwiększenie kosztów superlicencji. On mentalnie jest najbliższy starym kierowcom, którzy ścigali się ponieważ chcieli i kochali się ścigać. Nie ponieważ chcieli posiadać duże zabawki - czytamy w komentarzu _ planet-f1 _.
Bycie kierowcą Formuły 1 to zaszczyt. Kierowcy Formuły 1 należą do najbardziej wyselekcjonowanego klubu kierowców na świecie. W sytuacji gdy cały świat z powodu kryzysu martwi się o to, czy zachowa pracę i czy starczy na rachunki, płacze z powodu kosztów superlicencji wyglądają żałośnie. Ciekawe, co kierowcy F1 woleliby robić - żyć normalnie i płacić podatki w swoich krajach czy żyć w elitarnym świecie Monte Carlo płacąc za superlicencję której koszty są proporcjonalne do odnoszonych sukcesów? - zastanawia się redaktor jednego z najbardziej popularnych serwisów poświęconych Formule 1.
FIA zakazała testów w trakcie sezonu co oznacza, że w 2009 roku kierowcy będą mieli jeszcze więcej wolnego czasu. Dzięki temu będą mogli zarobić jeszcze więcej pieniędzy, dzięki obecności na różnego rodzaju imprezach. Z pewnością to bardziej dochodowe zajęcie, niż testowanie bolidu. Max Mosley chcąc obniżyć wydatki zespołów, w rzeczywistości dał kierowcą masę wolnego czasu. Powinni być mu za to wdzięczni - czytamy w zakończeniu ostrego komentarza.