Kierowcy po narkotykach to już plaga
Badania na obecność narkotyków w organizmie są wykonywane przez policjantów o 1400 razy rzadziej niż te na obecność alkoholu. Jednym z powodów takiej dysproporcji jest liczba testerów, które są jednorazowe i do tanich nie należą. Test są przeprowadzane wtedy, gdy policjant podejrzewa, że kierowca brał narkotyki. Przyłapanym często wydaje się, że po spożyciu środków psychoaktywnych jeździ się lepiej, jednak tak naprawdę spada koncentracja, a kierowca jest gotowy do wykonania bardziej ryzykownych manewrów.
W 2014 roku na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu skontrolowano 15,5 mln kierowców. Tak duża liczba była możliwa dzięki stosowaniu nowych urządzeń nie wymagających wymiany ustnika. W ten sposób funkcjonariusze są w stanie kontrolować coraz więcej kierowców. Okazało się, że 0,9 proc. była pod wpływem alkoholu. Kontrole pod kątem narkotyków są dużo rzadsze. W pierwszej połowie 2015 roku policjanci przeprowadzili testy u zaledwie 5,5 tys. kierowców, jednak aż 16 proc. z nich było pod wpływem środków odurzających. Choć na te statystyki wpływa inna metodologia (narkotesty wykonuje się tylko w momencie, gdy policjant podejrzewa, że kierowca prowadzi samochód pod wpływem nielegalnych substancji), to eksperci zauważają, że jazda po narkotykach to poważny problem. Wpływa na to mała liczba kontroli i poczucie bezkarności, ale też przekonanie, że środki tego typu nie mają tak dużego znaczenia na możliwości kierowcy.
Osobnym problemem są tzw. dopalacze. Substancje te mogą działać podobnie jak klasyczne narkotyki, ale niełatwo je wykryć. Do tego potrzebne są specjalistyczne badania. Policyjne narkotesty często okazują się bezradne.
sj/tb/tb