Trwa ładowanie...

Kierowcy jak dojne krowy. Podwyżki dotkną każdego właściciela samochodu

To chyba najgorszy czas, by kupować wymarzone cztery kółka. Ten rok zaczęliśmy podwyżką kar za brak obowiązkowej polisy OC, majówka upłynęła pod znakiem wzrostu cen na stacjach kontroli pojazdów, a przed nami jeszcze opłata jakościowa, paliwowa i znacznie więcej!

Kierowcy jak dojne krowy. Podwyżki dotkną każdego właściciela samochoduŹródło: Shutterstock.com, fot: shutterstock.com
d41p0j8
d41p0j8

Trzeba jednak przyznać, że podwyżka kar za brak obowiązkowego ubezpieczenia OC wynika z polepszającej się sytuacji gospodarczej. Opłata jest bowiem ustalana na podstawie płacy minimalnej. Ta wzrosła z 2 tys. do 2,1 tys. zł, dzięki czemu za brak odpowiedniego blankietu – co wynika zazwyczaj z zapominalstwa – można zapłacić 4200 zł.

Władze najwyraźniej walczą ze słabą pamięcią obywateli, bo w połowie maja Ministerstwo Infrastruktury wprowadziło w życie prawo dotyczące osób spóźniających się na obowiązkowe przeglądy techniczne. W teorii miało to wyeliminować stare wraki z dróg, w praktyce oznacza po prostu obowiązek zapłacenia za pieczątkę w dowodzie podwójnie. 30 dni spóźnienia wiąże się z obowiązkiem zapłacenia aż 196 zł.

WP.PL
Źródło: WP.PL, fot: WP.PL

Ale najwyraźniej coroczny, obowiązkowy przegląd samochodu stał się niezłą kopalnią złota, bowiem władze wpadły na pomysł wprowadzenia opłaty jakościowej. Ceny przeglądów przecież się nie zmieniają, a opłata jest po prostu obowiązkowym, oddzielnym dodatkiem. Na początku mieli pokrywać ją diagności, ale jak zwykle padło na kierowców. Pod nazwą "jakościowa" ukrywa się tak naprawdę kwota "nałożona w celu realizacji zadań związanych z nowym systemem wysokiej jakości badań technicznych pojazdów". Jak ma działać nowy system, nie wie nikt. Wiadomo, że dodatkowe 4 zł od auta da 80 mln zł wpływu do budżetu.

d41p0j8

4 zł w skali roku może dałoby się jeszcze przeżyć, ale to nie koniec wyciągania pieniędzy z portfeli kierowców. Podatek paliwowy spotkał się z olbrzymim sprzeciwem, ale udało się go przepchnąć w ustawie o biokomponentach i biopaliwach ciekłych. Już niedługo litr benzyny czy oleju napędowego ma być droższy o 10 gr, a wszystko w imię walki ze smogiem i promowaniem elektromobilności. Całe szczęście, że paliwa nie podrożeją wszędzie – tylko na stacjach benzynowych (jak wskazywał poseł Suski).

Jeśli walka ze smogiem, to i obywatela trzeba zmusić, by do centrum nie wjeżdżał. Najlepiej dodatkową opłatą. Na razie zaczynamy na spokojnie, od godziny 9 do 17 i tylko w ośrodkach miejskich mających więcej niż 100 tys. mieszkańców. 2,5 zł za godzinę, chyba że wjeżdżamy autem hybrydowym. Takim najdroższym, z wtyczką, bo tradycyjne hybrydy nie są uważane przez rząd za ekologiczne.

Jeszcze się nie pogubiliście? To dobrze, bo jeśli zapłaciliście za to, że wasz samochód mógł wjechać do strefy, trzeba będzie jeszcze uiścić opłatę za parking. Posłowie już przyjęli przepisy, a gdy wejdą w życie, w śródmiejskich strefach trzeba będzie wysupłać nawet 9,45 zł za godzinę postoju. Na taki krok zdecydują się samorządy miast powyżej 100 tys. mieszkańców. Nie zapominajmy, że nowe przepisy pozwalają też pobierać opłaty za parkowanie w weekend.

Dodatkowo Ministerstwo Finansów wzięło się za osoby biorące auta w leasing (prawie 70 proc. aut na polskich drogach jest tak finansowanych). Jeśli używane są nie tylko do prowadzenia działalności, w koszty będzie można wliczyć tylko 75 proc. wydatków, a nie, jak dotychczas, całość. Powinniśmy się cieszyć, przecież pierwotne plany ministerstwa obejmowały zmniejszenie odliczeń o połowę.

Choć to kierowcy znajdują się na pierwszej linii wyższych kosztów, płacimy wszyscy. Droższe paliwo to – biorąc pierwszy przykład z brzegu – większe ceny towarów w sklepach. Przecież jakoś trzeba je tam dostarczyć. Pan płaci, pani płaci, społeczeństwo płaci.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

d41p0j8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d41p0j8
Więcej tematów