Kierowcy gorsi od raka
Wiele osób powtarza, że powodem prawie wszystkich wypadków i najsłabszym ogniwem na drogach są sami kierowcy. Dlatego od pewnego czasu oferowanych jest coraz więcej systemów wspomagających kierowcę. Jednak niedawno padło dużo gorsze oskarżenie, że kierowanie samochodem, podobnie jak palenie papierosów w towarzystwie, jest niemoralne.
Mark Andreessen to założyciel firmy Netscape, który lubi wypowiadać się o technologiach przyszłości. Podczas wywiadu dla gazety New York Times Andreessen stwierdził, że jego zdaniem za 20 lat prowadzenie samochodu będzie postrzegane jako równie niemoralne, jak palenie papierosów w towarzystwie. Bardzo kontrowersyjna opinia była poparciem konstruktorów, którzy opracowują samochody będące w stanie jeździć bez kierowcy.
Najbardziej znanym projektem na świecie wiążącym się z autem, które może jeździć bez udziału kierowcy jest samochód firmy Google. Testowany od pewnego czasu nie przestaje budzić kontrowersji. Tak zwany Google Car jest w pełni zautomatyzowany, a jego testy odbywają się na ulicach amerykańskich miast. Kalifornijska firma nie uzyskała zgody na to, aby ich pojazd jeździł bez kierowcy, co oznacza, że zawsze za kierownicą ktoś musi siedzieć "na wszelki wypadek". Wydaje się jednak, że już niedługo samochody, które jeżdżą same pojawią się na naszych drogach.
Niedawno miała miejsce stłuczka z udziałem samochodu Google. Amerykańska firma tłumaczyła, że w tym momencie pojazdem kierował człowiek, ale pozostaje wątpliwość - jeśli faktycznie dojdzie do jakiejś awarii lub błędu w oprogramowaniu, to kto będzie ponosił winę za wypadek? Osoba siedząca za kierownicą (gdyż zawsze może przejąć kontrolę nad pojazdem), czy osoba odpowiedzialna za stworzenie wadliwego elementu?
Pierwszym amerykańskim stanem, który zalegalizuje auta jeżdżące same będzie Nevada. Oznacza to, że Google przeniesie tam swoje testy z Kalifornii. Będzie to pierwszy przypadek, gdy samochody poruszające się w ruchu miejskim nie będą w żaden sposób kontrolowane przez człowieka. Dzisiaj jest to wizja dość trudna do wyobrażenia, ale wydaje się, że już nic nie powstrzyma tej nowej technologii.
Systemy, które same zahamują, ominą przeszkodę, albo zaparkują są już dostępne w wielu droższych samochodach, a nawet powoli pojawiają się w ofertach bardziej popularnych marek. Prace nad stworzeniem samochodu, który jeździ całkowicie bez udziału człowieka są też prowadzone przez duże koncerny motoryzacyjne. Wystarczy wymienić projekt VW znany jako iCar oraz BMW Track Trainer, który uczy się jak najszybciej pokonać okrążenie toru wyścigowego, a później przekazuje tę "wiedzę" kierowcom.
Odebranie przyjemności, jaką jest prowadzenie samochodu, wydaje się nam nie do pomyślenia i wielu kierowców nigdy się na to nie zgodzi. Argumenty za wyeliminowaniem człowieka zza kierownicy są niestety dość poważne. Światowa Organizacja Zdrowia podaje, że każdego roku w wypadkach samochodowych ginie 1,2 mln osób. Przedstawicie Google tłumaczą, że gdyby zastąpić wszystkie samochody zautomatyzowanymi pojazdami, to uratowałoby około miliona osób każdego roku.
Czy doczekamy się takich czasów, które z jednej strony poprawią bezpieczeństwo na drogach, a z drugiej zabiorą nam przyjemność kierowania samochodami? Nie wiadomo. Jednak są też inne metody na zmniejszenie liczby wypadków. Statystyki pokazują, że najmniej osób ginie na drogach w krajach, gdzie zdobycie prawa jazdy jest trudniejsze, a długie kursy uczą kierowców zachowania w prawie każdej sytuacji. Dlatego odpowiednia edukacja i lepsze umiejętności kierowców są bardzo dobrą metodą na poprawę bezpieczeństwa na drogach.
Prezentowany poniżej film pokazuje możliwość Toyoty Prius przygotowanej przez firmę Google. Prędkości do 65 km/h między ciasno ustawionymi pachołkami robią wrażenie.
sj/mw/mw