Kierowca prezydenta się zagapił? Limuzyna zawisła na betonowym separatorze
We wtorek w Krakowie, prezydencka limuzyna najechała na separator oddzielający jezdnię od torów tramwajowych. Kierowca pojazdu przyznał się do winy.
Według ustaleń dziennikarza RMF FM, kierowca prezydenckiej limuzyny zeznał, że się zagapił, a gdy jechał przez centrum Krakowa, rozpętała się gwałtowna śnieżna burza, co znacznie ograniczyło mu widoczność.
Postępowanie w tej sprawie prowadzą policjanci. To oni podejmą decyzję o karze dla kierowcy. Mężczyźnie grożą punkty karne i mandat.
Jak powiedział TVN24 świadek kolizji, wszystko odbywało się "dość sprawnie" i trwało maksymalnie 5 minut. W tym czasie ruch na moście był zamknięty, a para prezydencka przesiadła się do drugiego samochodu. Według mężczyzny auto, którym podróżował Andrzej Duda, zostało zabrane przez lawetę. Natomiast SOP informowało, że samochód sam odjechał.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie sprawdza, czy oznakowanie i ustawienie separatorów w tym miejscu było właściwe.
Do kolizji doszło na moście Powstańców Śląskich w centrum Krakowa. Samochód prezydenta najechał na betonowy separator oddzielający torowisko od jezdni i na nim zawisł.
Źródło: rmf24.pl / WP