Kierowca Formuły nigdy nie zapomni kraksy Kubicy
Wypadek Roberta Kubicy zrobił wrażenie nawet na największych twardzielach. Scott Speed - jedyny w Formule 1 kowboj - przyznał, że miał ogromnego stracha. Trudno się dziwić, bo bolid Polaka przeleciał mu przed nosem - pisze DZIENNIK.
Dla pochodzącego z Kaliforni Speeda niedzielne Grand Prix Kanady skończyło się dość szybko. Kierowca Toro Rosso po kolizji z Alexandrem Wurzem, już na 8. okrążeniu, był przekonany, że w tym wyścigu nic emocjonującego już go nie spotka. Nic bardziej mylnego... Kilkanaście okrążeń później przeżył jeszcze jeden, znacznie większy skok adrenaliny.
Występujący drugi sezon w F1 Speed zaparkował swój uszkodzony bolid w zatoczce między zakrętami numer 9 i 10. Sam obserwował rywalizację na torze siedząc na murku i opierając się o beczkę. Dosłownie kilkadziesiąt sekund przed wypadkiem Kubicy to miejsce mu się znudziło.