Wyjątki nie dla piratów
Przepisy przewidują sytuacje, w których nie trzeba przestrzegać znaków. Mają one być ukłonem w stronę kierowców postawionych w trudnej sytuacji na drodze. Nie warto liczyć na to, że za sprawą takich wyjątków będziemy mogli nagminnie łamać prawo bez żadnych konsekwencji. Każdy przypadek rozpatrywany jest indywidualnie - najpierw przez policjanta chcącego nałożyć karę, a potem, jeśli dojdzie do procesu, przez sąd.
Czy zasłonięcie niewielkiej części znaku przez liście drzewa rzeczywiście uniemożliwiło kierowcy jego odczytanie? Czy farba pokrywająca znak wyblakła na słońcu tak bardzo, że znak utracił pierwotny kolor? Czy można uznać, że np. zagięcie jednego rogu trójkąta znaku "ustąp pierwszeństwa przejazdu" zwalnia kierującego z obowiązku przestrzegania tego nakazu? Patrząc z formalnego punktu widzenia, taki znak nie ma kształtu trójkąta i nie jest zgodny ze wzorcem ustalonym przepisami prawa. Z drugiej jednak strony, jeśli uszkodzenie znaku nie uniemożliwia odczytania go, to dochodzi do świadomego zignorowania nakazu i powstaje zagrożenie w ruchu drogowym.
Jeśli zamierzamy odmówić przyjęcia mandatu ze względu na niedostateczną widoczność znaku, najważniejsze jest dobre udokumentowanie sytuacji. Źle umieszczonemu lub zasłoniętemu znakowi należy zrobić zdjęcie, najlepiej z takiej perspektywy, jaką ogląda jadący ulicą kierowca. Kiedy już dojdzie do procesu, również nie można liczyć na to, że przedstawienie nieprawidłowości, np. w dziedzinie umieszczenia znaku na nieodpowiedniej wysokości, zawsze spowoduje nasze uniewinnienie. Nie można liczyć na to, że sąd będzie z pobłażliwością traktować kierowców, którzy świadomie łamią prawo, narażając innych na niebezpieczeństwo.
tb/