Trwa ładowanie...
16-05-2003 14:51

Kawasaki NINJA ZX-6R - jak jeździ?

Kawasaki NINJA ZX-6R - jak jeździ?
diofp80
diofp80

| [

]( javascript:otworz('http://i.wp.pl/a/f/pjpeg/757/kawasaki-03.jpg',317,482) ) |
| --- | Są takie motocykle, które nie dają zasnąć temu kto raz odkręcił gaz do końca. Są takie motocykle, które na długo przykuwają uwagę przypadkowo spotkanego fanatyka motoryzacji. Są takie motocykle, które imponują ilością i finezją rozwiązań technologicznych. W końcu są takie motocykle, które suchym danym technicznym z kartki papieru nadają nowy sens już po pokonaniu pierwszych kilkuset metrów. Na ile te słowa dotyczą tego motocykla – nowości Kawasaki na 2003 rok – ZX 6 R Ninja, dowiecie się czytając poniższy test.

Wygląd tego motocykla nie budzi wątpliwości – to jest sportowy bolid. Ostre rysy, dwie przednie lampy niczym oczy ważki, nad lampami duży wlot powietrza. Wyprofilowany zbiornik paliwa, aerodynamiczne obudowy, z tyłu lampa wykonana w modnej technologii diod świecących. Krótki rzut oka na przednie koło uświadamia, że naprawdę mamy do czynienia z nowinką techniczną – radialnie mocowane zaciski hamulcowe. Takie mocowanie zacisku ma gwarantować fenomenalne wyczucie i skuteczność hamulca, a przy tym pozwala na zredukowanie rozmiarów tarcz hamulcowych.

diofp80

| [

]( javascript:otworz('http://i.wp.pl/a/f/pjpeg/757/kawasaki-02.jpg',600,392) ) |
| --- | Koniec oglądania, usiądźmy za kierownicą i przeprowadźmy pierwszą przymiarkę. Wkładam kluczyk do stacyjki i przekręcam go na pozycję ON. Rozpoczyna się przedstawienie z cyklu światło i dźwięk. Zespół wskaźników zawiera się w okręgu wielkości dłoni. W całości opiera się na wyświetlaczach ciekło krystalicznych, żadnych ruchomych części. Po włączeniu zapłonu obrotomierz przeprowadza efektowny auto test, migają słupki, zapalają się segmenty, a całość podświetlana jest na łagodny, bursztynowy kolor. Włączeniu zapłonu towarzyszy również charakterystyczny dźwięk pompy paliwa. Dioda podpisana „FI” przypomina, że ta sześćsetka dołącza do wciąż rosnącej grupy motocykli zasilanych elektronicznym wtryskiem paliwa. Mimo to na kierownicy znajdziemy dźwignię ssania, której rola sprowadza się w rzeczywistości do lekkiego uchylenia przepustnicy, a resztę pracy wykona wtrysk paliwa. Wyciągam dźwignię i naciskam na przycisk rozrusznika. Motocykla natychmiast ożywa. Z silnika dobiega jednostajny cichy szum. W wykonanym
z lśniącej stali nierdzewnej tłumika zamknięty jest katalizator. To pewnie za jego sprawą (normy Euro II) praca silnika na wolnych obrotach jest praktycznie niesłyszalna.

| [

]( javascript:otworz('http://i.wp.pl/a/f/pjpeg/757/kawasaki-01.jpg',600,474) ) |
| --- | Już po minucie można wyłączyć ssanie i silnik utrzymuje równo 1200 obr/min. Zamykam szybkę kasku, naciskam sprzęgło i wrzucam „jedynkę”. Cichy klik, puszczenie sprzęgła i motocykl rusza. Nie kręcę silnika wyżej niż do 4 tysięcy obrotów na minutę. To bardzo ważne dla zimnego silnika. Jednak cyfrowy termometr na desce rozdzielczej wskazuje szybki wzrost temperatury płynu chłodzącego do momentu osiągnięcia poziomu 70°C. Już po 5 kilometrach temperatura stabilizuje się. Dzięki tej łagodnej jeździe spostrzegam rzecz niezwykłą. Silnik oferuje równy, jednostajny ciąg od najniższych obrotów. Żadnych szarpnięć, dziur w obrotach, tak jakby miał co najmniej dwukrotnie większą pojemność. To ewidentna zasługa wtrysku paliwa z dwiema przepustnicami na każdą z czterech gardzieli.

diofp80

Już czuję, że ten motocykl został stworzony do sportowej jazdy. Podciągnięte kolana chowają się za przetłoczeniami zbiornika paliwa, rączki kierownicy wręcz zmuszają do schowania się za szybką. Przy wolnej jeździe cały ciężar jeźdźca opiera się na nadgarstkach. To męczy. Małe, sprężyste siodło pozwala na swobodne przenoszeniu ciężaru z lewej strony na prawą. Dopiero przyjęcie prawie embrionalnej pozycji odciąża nadgarstki.

Spokojnie, nie przekraczając 100 km/h dojechałem do pustej o tej porze obwodnicy. Już na myśl o tym co teraz nastąpi dostaję gęsiej skórki. Już nie zerkam na obrotomierz, tylko skupiam się na drodze. Jadąc na drugim biegu płynnie i nie za szybko odkręcam gaz. Przeciążenie zmusza mnie do skulenie się i schowania za owiewką. To co się teraz dzieje przechodzi moje najśmielsze oczekiwania, to jest start promu kosmicznego. Krew odpływa z głowy i próbuje uciec przez plecy. Nagle błysk lampki stroboskopowej przywraca w miarę normalny proces myślowy. To sygnał do zmiany biegu. Króciutki skok dźwigni zmiany biegów i już jest trójka, scenariusz się powtarza, ale tym razem odkręciłem gaz zbyt gwałtownie i czuję, że przednie koło wędruje w górę. Na sekundę odejmuję gaz i sytuacja wraca do normy – dwa koła na podłożu. Segmenty obrotomierza zapalając się rozpoczynając szaleńcy bieg ku górze. Nim się zorientowałem już jest błysk lampki i czwarty bieg. Lekkie uniesienie głowy nad krawędź szyby przypomina, że tutaj panuje
teraz huragan. Rzut oka na prędkościomierz. O rany, gdybym teraz został namierzony przez radar z prawem jazdy mógłbym się pożegnać, trzykrotne przekroczenie dozwolonej prędkości. Odpuszczam gaz. Silnika wydaje się głośno śmiać. On to kocha. Ja też , ale to jest droga publiczna i nie można się zapominać. Na szczęście jest zupełnie pusto i panuje świetna widoczność. Dotykam dźwigni hamulca. Szok – już skasowanie luzu na dźwigni dwoma palcami powoduje, że krew z pleców, niczym do szturmu rzuca się na przednią część ciała. Nie mam wątpliwości. Tutaj trzeba mieć wyczucie i wprawę.

W lekki prawy zakręt wpadam z prędkością 150 km/h, wystarczy lekki balans ciała na prawo i motocykl niczym prowadzony magiczną różdżką zmienia kierunek. Redukuję prędkość. Ostrzejszy zakręt w lewo, przerzucam ciężar na lewą stronę i już jadę po zaplanowanym torze. To zasługa niskiej masy – 170kg. Zmiany kierunku, pogłębienie zakrętu, dohamowanie, wszystko odbywa się zaskakującą łatwo, wręcz intuicyjnie. Żadnego buntu na pokładzie.

diofp80

Silnik to prawdziwy wariat, ale na pewno w pozytywnym sensie. Przy 8000 obr/min dostaje szału i może się kręcić do 15000. Przejście z tego spokojnego biegu do ultra szybkiego sprintu nie następuje w sposób gwałtowny i nieprzewidywalny. Na wyższych obrotach z seryjnego wydechu dobiega stłumiony ryk, który podnosi poziom adrenaliny i przypomina, że silnik osiąga prędkość szlifierki kątowej. Na gładkiej, pustej drodze radość z jazdy nową Ninja ZX-6R osiąga chyba maksimum. 125 koni mechanicznych, 67 Nm momentu obrotowego. Za sprawą wtrysku i lekko powiększonej pojemności skokowej – 636 cm³ , silnik zachowuje się niczym rasowa 750-tka. Reakcja na gaz spontaniczna i natychmiastowa. Hamulce więcej niż zaskakująco skuteczne. Twarde, sportowe zawieszenie ogranicza komfort, ale to za jego sprawą możemy „odczytywać nominał monet, po których przejechało nasze przednie koło” ;-) . Daje niesamowitą precyzję , ale na dziurawej drodze powoduje szybkie znużenie kierowcy. Pozycja......hm, gdyby nie ograniczenia prędkości
narzucone przez kodeks drogowy byłaby idealna. Niestety, przy prędkościach do 120 km/h cały ciężar spoczywa na rękach co je szybko męczy. Powyżej tych prędkości aerodynamika robi swoje i pęd powietrza w cudowny sposób odciążą jeźdźca. Bateria przednich lamp w nocy czyni cuda, można się poczuć jak kierowca TIR’a. Miękkie, sportowe opony przeczą prawom fizyki. Ceną za to będzie pewnie ich przyspieszone zużycie. Zbiornik paliwa pozwala na przejechanie około 200km , później zapala się lampka rezerwy. Jak na ultra sportowy motocykl to dobry wynik.

Kawasaki NINJA ZX-6R to w stu procentach sportowy motocykl. Ceną za średni komfort jest niesamowita precyzja jazdy. W rączce gazu tkwi chyba ukryty guzik z napisem – „start promu kosmicznego”. Przeciążenia przy przyspieszaniu i hamowaniu wprawiają w osłupienie, co potwierdza, że potencjał tego motocykla wymaga od prowadzącego dużych umiejętności i rozsądku. Jednak ten kto już zapanuje nad tym wojownikiem, będzie dysponował niesamowitym narzędziem do jazdy po drogach, a w szczególności po torze wyścigowym.

Artur Gadowski

diofp80
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
diofp80
Więcej tematów