Kamery przy polskich drogach inwigilują kierowców
Wystarczy krótka przejażdżka poza miastem by przekonać się, że na wielu głównych trasach co kilka kilometrów mijamy bramownice wyposażone w złowrogo wyglądające urządzenia. Co prawda ich głównym przeznaczeniem jest ściąganie e-myta od kierowców samochodów ciężarowych, ale potrafią one znacznie więcej, niż sądzi przeciętny użytkownik dróg. Podobnie jest z kamerami na skrzyżowaniach i wiaduktach.
System viaTOLL rozpoczął funkcjonowanie w lipcu 2011 roku i do końca roku 2013 obejmie 2,7 tys. polskich dróg. Około 700 bramownic będzie rozciągniętych nad najważniejszymi szlakami komunikacyjnymi kraju. Na każdej z nich znajduje się zaawansowany system kamer, potrafiących rozpoznawać numery rejestracyjne przejeżdżających pod bramownicami samochodów. To jednak nie wszystko, dzięki urządzeniom bezprzewodowej komunikacji informacje zebrane przez bramownice lotem błyskawicy docierają do centrali. Co się tam z nimi dzieje? Nic, chyba że konkretnego samochodu szuka policja, ABW, albo instytucje skarbowe - pisze „Dziennik Gazeta Prawna”. Takich przypadków w historii systemu viaTOLL było już około tysiąca.
Możliwości bramownic viaTOLL są ogromne. Dzięki danym o zauważeniu przez system szukanej tablicy rejestracyjnej można śledzić drogę poszukiwanego samochodu. To zaś może być nieocenioną pomocą dla policji poszukującej, na przykład, zbiegłego sprawcy wypadku, albo skradzionego samochodu. Nietrudno jednak wyobrazić sobie, że takie możliwości mogą zostać użyte do celów mniej pożądanych przez użytkowników samochodów. Całkiem możliwe, że część spośród 29 zestawów do odcinkowego pomiaru prędkości zostanie zainstalowanych właśnie na bramownicach viaTOLL. W końcu są one ustawione w miejscach o dużym natężeniu ruchu, a dodatkowo posiadają podpięcie do instalacji elektrycznej i są w rękach państwa, a ściślej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Czy taki krok oznaczałby wstęp do totalnej inwigilacji kierowców? Skalę możliwej kontroli trudno określić, jednak wiadomo, że wszystkich kierowców sprawdzić się nie uda. Choć rząd, dysponując armią siedmiuset bramownic, teoretycznie mógłby stworzyć 350 stref odcinkowego pomiaru prędkości, to w praktyce jest to niewykonalne. Przede wszystkim dlatego, że przeprowadzać taki pomiar można wyłącznie na odcinkach o jednakowym limicie prędkości. Po drugie, dużą przeszkodą jest „przepustowość” Inspekcji Transportu Drogowego, która miałaby wystawiać ewentualne mandaty za złamanie przepisów. Choć udałoby się zarejestrować miliony wykroczeń, tylko niewielki procent ich sprawców otrzymałby niechciane przesyłki od ITD.
To jednak nie wszystko. Kamer, które obserwują użytkowników dróg, jest znacznie więcej. Znajdują się one na masztach sygnalizacji, wiaduktach, a także postawionych specjalnie w tym celu bramkach. Część z nich stanowi część powstającego w Instytucie Badawczym Dróg i Mostów Inteligentnego Systemu Kompleksowej Identyfikacji Pojazdów. To przedsięwzięcie na skalę, jakiej jeszcze nie widzieliśmy na naszych drogach. Zgodnie z deklaracjami, ISKIP ma służyć przede wszystkim celom statystycznym. Jego zadaniem miałoby więc być określanie natężenia ruchu w wybranych punktach i określenie, jak duży udział w przepływającym strumieniu aut mają pojazdy ciężarowe i autobusy. To miałoby być pomocne w projektowaniu przyszłej sieci dróg. Jednak by uzyskać takie informacje, wystarczające byłoby, aby system potrafił zliczyć liczbę samochodów na drodze i zweryfikować ich rodzaj. ISKIP potrafi znacznie więcej.
System będzie składał się z kamer oraz Centralnego Systemu Statystycznego. Kamery będą zamontowane na bramkach nad drogami - po trzy na każdej z nich. Kamery ISKIP-u będą połączone z jednostką, której oprogramowanie pozwoli na rozpoznanie modelu, marki i koloru przejeżdżającego samochodu, a także uchwycenie twarzy kierowcy. Dokładność rozpoznawania modelu samochodu aktualnie określana jest na 95 proc. System kamer będzie połączony z Centralnym Systemem Statystycznym. To w nim będzie powstawała baza danych na temat zarejestrowanych przez kamery zdarzeń. System może współpracować z CEPiK-iem, co sprawia, że w przyszłości możliwe będzie bardzo szybkie ustalenie właściciela pojazdu, który złamał przepisy, a w konsekwencji ukaranie go mandatem.
Jakie przewinienia będzie mógł wychwytywać ISKIP? Najprawdopodobniej będzie w stanie dokonywać odcinkowego pomiaru prędkości. Jeśli na odcinku drogi, na którym obowiązuje jeden limit prędkości, zostaną rozmieszczone co najmniej dwie bramki z kamerami, obliczenie średniej prędkości mijającego je samochodu zajmie już tylko ułamek sekundy. Zwalnianie przed bramką z kamerami, podobnie jak dziś ma to miejsce przed fotoradarami, nic już nie da. Trzeba będzie jechać zgodnie z przepisami, albo między bramami zrobić sobie przerwę w podróży. W połączeniu z absurdalnie restrykcyjnymi ograniczeniami prędkości, taki system stanowiłby idealną maszynkę do wyciągania pieniędzy z kieszeni kierowców.
ISKIP-em zainteresowane są już służby mundurowe. Policja mogłaby dzięki niemu wykrywać przewinienia lub ścigać sprawców przestępstw. Natomiast służby graniczne, które mogłyby w łatwy sposób otrzymywać listę zagranicznych samochodów wjeżdżających do kraju, a nawet uzyskać zdjęcie osób, które się nimi poruszają.
Brzmi jak pieśń odległej przyszłości? Niekoniecznie. By uzyskać dane potrzebne do dopracowania oprogramowania ISKIP-u, jego twórcy umieścili na polskich drogach bramki eksperymentalne. Kamery systemu pracowały już na drodze krajowej nr 1 pod Włocławkiem, na drodze krajowej nr 7 po obydwu stronach Warszawy, a także w Krakowie, Opolu, Płocku i Bydgoszczy.
Wielkimi krokami nadchodzi moment, gdy opuszczenie osiedlowej drogi będzie końcem anonimowości kierowcy. Tendencji tej raczej nie jesteśmy w stanie się przeciwstawić, toteż pozostaje nam dostrzeganie łączących się z nimi szans na poprawę bezpieczeństwa przed potencjalnymi zagrożeniami dla naszej prywatności.
Źródło: Instytut Badawczy Dróg i Mostów, "Dziennik Gazeta Prawna"
tb, moto.wp.pl